piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 11

Obudziłam się rano. Zorientowałam się, że nie ma obok mnie Justina. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zauważyłam. Wstałam z łóżka, po czym  poszłam się przygotować do łazienki. Kiedy już się umyłam i ubrałam wyszłam z łazienki, i zeszłam na dół. W kuchni spotkałam Justina, który robił kanapki. Podeszłam do niego z uśmiechem na twarzy.

- Wow najpierw jajecznica a teraz kanapki ? Normalnie jestem pod wrażeniem.

Zaskoczony moim głosem odwrócił się a  kiedy zobaczył że to ja na jego twarz wkradł się uśmiech.

- Cóż kanapki i jajecznica to nie jest aż taki duży wyczyn ale  jak ci się coś nie pasuje to chętnie popatrzę jak jutro ty będziesz robiła śniadanie i wtedy się pośmiejemy. - puścił mi oczko i wrócił do poprzedniej czynności.

- Wiesz co ? Nie skorzystam. - odpowiedziałam mu siadając przy stole.

Chłopak postawił na stole kanapki i herbatę po czym zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu poszliśmy do chłopaków do salonu. Usiedzimy na kanapie i włączyliśmy film. Uśmiechnęłam się do siebie ponieważ ten dzień zapowiada się spokojnie a tego mi właśnie potrzeba. Odpocząć i zebrać siły.

 Po jakiś dwudziestu minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Odwróciłam się z chłopakami do tyłu i zobaczyłam jak Max wchodzi do pokoju cały zdenerwowany.

- Co się stało ? - Zapytał James wstając.

- Wysłałem ludzi żeby obserwowali tamto miejsce gdzie przeczekują Ashley i przed chwilą dostałem wiadomość, że chłopaki widzieli jak się pakują. Dowiedzieli się że mają zamiar gdzieś wyjechać.

-Co nie to niemożliwe ! Musimy tam teraz jechać! Nie mogę zostawić Ashley w tamtym miejscu !. -krzyknęłam a następnie  wstałam z miejsca. Chciałam podbiec do drzwi ale w połowie pomieszczenia Justin złapał mnie w tali i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Wyrywałam się, krzyczałam i biłam go po klatce piersiowej ale mnie nie puścił.

- Jess uspokój się nie możemy na razie nic zrobić

- Ale czemu ? - zapytałam się z łamiącym głosem. Nie mogłam zrozumieć czemu nie mogliśmy teraz po nią jechać . Chciałabym mieć ją znowu przy sobie. Móc ją przytulić, porozmawiać, zwierzyć jej się. Mam jej tyle do opowiedzenia, a nie mogę. Nasza rozłąka bardzo mnie boli.

- Po prostu albo już wyjechali, albo ich dom jest otoczony i nie moglibyśmy się tam przedrzeć. Obiecuję ci, że ją odnajdziemy i jak najszybciej odbijemy. - odsunął się ode mnie i popatrzył na moją twarz. Z jego oczu biła powaga i wiedziałam że mogę mu zaufać


Justin


Po moich słowach Jessica rozpłakała się i wtuliła w moją klatkę. Wziąłem ją na ręce, po czym wróciłem na kanapę. Usiadłem na kanapie, a dziewczynę przyciągnęłam na swoje kolana i głaskałem po plecach.

- Twoi ludzie ich pilnują ? - zapytałem się kiedy Jessica już trochę się uspokoiła.

- Tak  jak wyruszą będą ich śledzić. Nie martw się - ostatnie zdanie powiedział do Jessici Ona pokiwała tylko głową i mocniej mnie przytuliła.

- Dobra muszę lecieć zobaczyć jak sprawy się mają, jak coś będę wiedział to dam wam znać - powiedziawszy wstał , pożegnał się z nami i wyszedł.  Jessica próbowała wyrwać się mi ale jej się nie udało. Po kilku kolejnych próbach dała sobie spokój i rozpłakała się znowu. Serce mi się łamało na ten widok. Nie lubię jak dziewczyny płaczą a w szczególności kiedy jest to  Jessica. Przekazałem gestem chłopakom żeby zostawili nas samych. Nie odzywałem się do niej tylko kołysałem na swoich kolanach. Kiedy wyczułem że już trochę się uspokoiła odezwałem się do niej

- Jess nie martw się znajdziemy ją.

- Jak możesz mówić żebym się nie martwiła ? - podniosła głowę i popatrzyła się na mnie zapłakanymi oczami - niedawno odnalazłam kuzynkę a  teraz znowu ją stracę - powiedziała z bólem w głosie.
Przyciągnąłem ją do siebie jeszcze  bardziej  i mocno objąłem. Po chwili zerknąłem na nią i zobaczyłem, że  dziewczyna zasnęła . Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, tam położyłem ją na łóżko, przykryłem kołdrą a następnie wyszedłem z pokoju i skierowałem się do piwnicy. Stanąłem w drzwiach i zobaczyłem jak chłopaki oglądają telewizję. Wkurzyłem się podszedłem do telewizora i wyłączyłem go.

- Ej stary odwaliło ci ? My to oglądaliśmy! - Wykrzyknął Ryan

- Jak możecie siedzieć tutaj i oglądać to gówno jak widzieliście co się stało !!

Chłopaki popatrzyli na siebie wymownie po czym odezwał się James.

- Zakochałeś się w niej.

- Nie.  - zaprzeczyłem od razu

- Justin to nie było pytanie

- Wiecie co zamiast głupio gadać i nic nie robić  moglibyście zadzwonić do Maxa  i zapytać czy coś już nie wie, lub sami coś zrobili - Powiedziałem i trzasnąwszy drzwiami wyszedłem z piwnicy. Skierowałem się do kuchni. Nalałem sobie szklankę zimnej wody. Nie mogłem powiedzieć chłopakom że się w niej zakochałem jak sam tak na prawdę  nie wiem. Czuję coś do Jess. Na początku myślałem że to jest coś co czujesz do koleżanki ... ale potem jak ją poznałem... Już nawet nie wiem co o tym myśleć.

Odłożyłem szklankę na blat i poszedłem na górę. Cicho uchyliłem drzwi do pokoju Jessici, a następnie zobaczyłem jak cała zapłakana i spocona szarpie się na łóżku. Szybko do niej podbiegłem , nachyliłem się nad dziewczyną i lekko ją potrząsnąłem. Gwałtownie usiadła na łóżku i rozejrzała się naokoło z zdezorientowaniem, kiedy mnie zobaczyła rozpłakała się. Mówiłem już kiedyś że nienawidzę widzieć ją jak płacze ? Usiadłem obok niej i przytuliłem ją.

- Cii uspokój się.

- Ppprzzepraszaam.

- Za po mnie przepraszasz ? - odsunąłem się trochę od niej i popatrzyłem w jej oczy.

- Za to że musisz mnie oglądać w tym stanie.- spuściła głowę a włosy zasłoniły jej twarz. Podniosłem jej podbródek palcem żebym mógł na nią spojrzeć.

- Jess nie masz mnie za co przepraszać. Rozumiem cię  pewnie sam bym się załamał na twoim miejscu ale to nic nie da. Uspokój się, Max czuwa nad sytuacją  a jest najlepszy. No może oprócz mnie - puściłem jej oczko, a dziewczyna zachichotała cicho - A tak na poważnie wstawaj musisz coś zjeść a potem zadzwonimy do Maxa. Wiem że minęło mało czasu odkąd stąd poszedł ale może już się czegoś dowiedział.

Dziewczyna szybko się podniosła i pociągnęła mnie za rękę a następnie wyszliśmy z pokoju i  zeszliśmy do kuchni. Przyglądałem się jak wyjmuję miskę a potem nalewa do niej mleko i nasypuje czekoladowe płatki. Nigdy nie widziałem żeby ktoś tak szybko jadł. No może oprócz James'a który  jadł tak szybko żeby dostał ostatni kawałek pizzy.

- Już - Powiedziała dziewczyna i wyczekująco się na mnie patrzyła. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Maxa. Po dwóch sygnałach odebrał

- Hej

- Siema Max marz już może jakieś informację o Ashley bo Jessica zaraz rozwali cały dom z niepokoju - poparzyłem z uśmiechem na dziewczynę a ona pokazała mi język ale się uśmiechnęła a o to mi chodziło. Włączyłem na głośno mówiący i czekałem jak Max odpowie

- Przenieśli się cztery kilometry dalej do takiego samego budynku. Z tego co chłopaki mi mówili dziewczyna jest wychudzona i trochę posiniaczona ale oprócz tego wygląda dobrze.. - popatrzyłem na Jess i mogłem widzieć że kamień spadł jej z serca

- To dobrze. Jak myślisz kiedy może  ich zaatakować i uratować Ashley ?

- Zaplanuję wszystko i tak za jakieś dwa dni przyjadę do ciebie i wszystko ustalimy.

- Dobra. Wielkie dzięki.

- Nie ma za co .

Rozłączyłem się z nim i popatrzyłem na Jessice. Podbiegła  i pocałowała mnie.  Zaskoczony 
dopiero po chwili odwzajemniłem pocałunek. Było on inny niż jak całowałem się z innymi dziewczynami. Był taki wyjątkowy. Dziewczyna po chwili szybko się ode mnie odsunęła. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że jest cała czerwona na twarzy

- Przepraszam  to przez te wszystkie emocje .Ja nie ja – Jąkała się. Uciszyłem ją pocałunkiem. Był on delikatny i słodki. Oderwałem się od niej po czym popatrzyłem w oczy

- Kocham cię .


************************
Kolejny beznadziejny rozdział za co przepraszam :/

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 10

- Daleko jeszcze ?

- Nie. Zaraz będziemy, Jeszcze tyko przejdziemy tamte krzaki - pokazał  ręką na wprost siebie.

Kiedy przez nie się przedarliśmy moim oczom ukazała się ...



Moim oczom ukazała się piękna polana z kwiatami. Trochę dalej było nieduże jeziorko, po prawej huśtawka przymocowana do gałęzi drzewa. Ten widok był tak piękny, że zaparło mi dech w piersiach. Popatrzyłam się na Justina i zauważyłam, że on patrzy się na mnie z lekkim uśmiechem.

- Jak znalazłeś to miejsce ? -zapytałam.

- Kiedyś pokłóciłem się z chłopakami i pojechałem do lasu. Chodziłem po lesie, żeby wszystko sobie w głowie poukładać, kiedy wszedłem na tę polanę . Bardzo mi się spodobała, więc przy każdej wolnej chwili przyjeżdżałem tutaj. Nikogo tutaj nie przyprowadzałem - powiedziawszy to spuścił wzrok na trawę, a po chwili podniósł go i zwrócił się do mnie - chcesz się pokąpać ?

- Z chęcią, ale  nie mam stroju - powiedziałam z smutkiem, bo na prawdę lubiłam pływać. Jak byłam mała to zawsze wraz z rodzicami wyjeżdżaliśmy na wakacje nad morze.

- Też nie mam.- powiedział i ruszył do jeziorka. Patrzyłam się na niego co robi. Rozebrał się do bokserek i wskoczył na bombę do wody . Po chwili wyłonił się i uśmiechną do mnie - a ty nie wejdziesz ?

- Wiesz co ? Chyba sobie podaruję

- Nie ma mowy - powiedziawszy to i wyszedł z jeziora, Podszedł do mnie i zarzucił na swoje ramię.

Wierciłam się, krzyczałam i biłam go po plecach ale jego to nie ruszało. Wychyliłam się zza jego ramienia i zobaczyłam, że jesteśmy już niedaleko jeziora.

- Justin błagam nie wrzucaj mnie tam ! No proszę !

- Nie ma mowy skarbie - zaśmiał się i razem wylądowaliśmy w jeziorze. Wynurzyłam się i rozejrzałam się dookoła ale nie mogłam nigdzie zobaczyć Justina. Kiedy nie wypłynął po chwili przestraszyłam się i zaczęłam go szukać.

- Justin ! Justin gdzie jesteś ! Proszę odezwij się ! - błagałam zaczynając rozpaczać czułam jak łzy ciekną mi po policzku. Wyszłam z jeziora i rozejrzałam się dookoła . Zobaczyłam Justina siedzącego na kocu i uśmiechającego się do mnie. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się siadając.


Justin



Kiedy zobaczyłem jak Jessica rozpłakała się na mój widok pożałowałem,że zrobiłem jej taki żart. Od razu podniosłem się z miejsca i do niej podbiegłem. Wziąłem ją na ręce, poszedłem na koc i usiadłem z nią tak że siedziała na moich kolanach.

- Mmmyślaaałam, że utttonełeś. Niie mmogłaam ci znnaleźć iii

- Cicho już wszystko dobrze - przewałem jej - przepraszam cię za ten głupi żart ja naprawdę nie chciałem doprowadzić cię do płaczu. To miał być tylko żart. Bardzo cię przepraszam - pogłaskałem ją po plecach uspokajająco. Naprawdę nie lubiłem jak jakaś dziewczyna płacze w szczególności taka na której mi zależy. Gdy tak na nią patrzyłem czułem się jak cholerny kretyn i idiota.

- Jess proszę przestań płakać ja naprawdę nie chciałem. - popatrzyła się na mnie oczami wypełnionymi łzami. Zamrugała i przytuliła się do mnie.

- Jess prz- teraz to ona mi przewałą

- Justin spokojnie nie gniewam się. Wiem, że to miał być żart cholernie głupi ale cóż. - Wzruszyła ramionami - Czy mi się wydaje czy ty nie zapraszałeś mnie na kolacje ?

- Zapomniałem - palnąłem się otwartą dłonią w czoło. Szybko wstałem i pobiegłem o samochodu.

Wyciągnąłem z niego koszyk z jedzenie i wróciłem do Jessici. Wyjąłem z koszyka dwa talerze, naleśniki , gofry, dżem , bitą śmietanę w spreju , owoce , nutellę , cole i dwa kubki. Wszystko rozłożyłem na kocu i usiadłem obok dziweczyny.

- Wiem, że to nie jest idealna kolacja jak w restauracji ale chciałem cię tutaj przywieść.

- Daj spokój Justin wszystko jest świetnie o wiele lepiej niż w restauracji. - uśmiechnęła się do mnie i wzięła gofra po czym  posmarowała go nutellą , złożyła w trójkąt i zaczęła jeść. Wziąłem gofra nałożyłem nutelli i też zacząłem jeść. Kiedy już skończyliśmy położyliśmy się na plecach i patrzeliśmy w niebo. Trochę już ściemniło więc przybrało kolor różowo-pomarańczowo- czerwony. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest już 19,30 westchnąłem głośno i spojrzałem na Jess.

- Niestety będziemy musieli się zaraz zbierać. - powiedziałem do niej i zobaczyłem w jej oczach smutek.

- Nie możemy tutaj jeszcze zostać ? Nie chce mi się wracać. - poprosiła mnie.

- Chciałbym ale niestety nie możemy.

- No trudno.- wstała smutna i zaczęła wszystko pakować do koszyka.

- Ej nie smuć się jeszcze cię tutaj przywiozę. - podniosłem palcem jej podbródek żeby na mnie spojrzała - Dobrze ? - Skinęła głową

- Dobrze - uśmiechnęła się.

Pomogłem jej pozbierać wszystko do koszyka. Została nam do spakowania tylko bita śmietana.  Wziąłem ją do ręki i uśmiechnąłem się na myśl która przyszła mi do głowy.

- Wiesz, że nie otworzyliśmy jeszcze bitej śmietany ? - zapytałem się jej.

- Tak. Jakoś nie mam na nią ochoty.

- A może się skusisz ? - zapytałem

-  Nie dzięki - powiedziała ,ale ja wstrząsnąłem ją i otworzyłem .

- No cóż nie może się zmarnować - powiedziałem i wycelowałem w nią śmietaną. Kiedy miałem już nacisnąć przycisk wyrwała mi ją i zaczęła mnie nią oblewać. Próbowałem jej ją odebrać ale nie dałem rady. Skończyła dopiero wtedy gdy byłem dosłownie cały w śmietanie.

- Wyglądam jak jakiś bałwan. - powiedziałem.a ona wybuchła śmiechem.- Ej nie śmiej się ze mnie . Teraz temu bałwanu jest smutno i żeby poprawił mu się humor ktoś musi go przytulić- powiedziałem i ruszyłem w jej kierunku. Kiedy zobaczyła jak się do niej zbliżam zaczęła uciekać a ja ją gonić. Muszę przyznać, że była bardzo szybsza ale po chwili ją złapałem i przytuliłem tak, że była teraz cała w  śmietanie.

- Fuj Justin,  jesteś głupi.

- Wiem. - Wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się. -choć idziemy się przemyć w rzece i wracamy.

- No ok.

Poszliśmy do jeziora i teraz już bez głupich żartów pomału się opukaliśmy.Gdy byliśmy czyści wyszliśmy z jeziora , wzięliśmy koc , koszyk i włożyliśmy wszystko do samochodu. Otworzyłem drzwi Jessice,, a kiedy wsiadła zamknąłem za nią drzwi, okrążyłem samochód i zasiadłem za
kierownicą.


Jessica


Jechaliśmy do domu a mi się wcale nie chciało wracać. Gdybym nie musiała pomóc Ashley nie dałabym się przekonać żebyśmy już jechali. Oparłam głowę o szybę i oglądałam widoki za oknem.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed domem wysiadłam, poczekałam na Justina i razem udaliśmy się do domu. Kiedy weszliśmy do niego panował w nim zadziwiający spokój.

- Gdzie James i Ryan ?

- Mówili, że pójdą dziś na jakąś imprezę .

- Oh ok .To ja idę się położyć. Dobranoc Justin i dziękuję za dzisiejszy dzień - powiedziałam  i pocałowałam go w policzek, po czym poszłam do pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Wspominałam dzisiejszy dzień i z uśmiechem na ustach. Zasypiając poczułam jeszcze rękę Justina obejmującą mnie w talli.


*******
I oto kolejny rozdział :D
Mam nadzieję, że wam się choć trochę spodoba i do następnego !! :D

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 9

Jessica


Zobaczyłam przed sobą uśmiechającą się do mnie Ashley. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że stała przede mną cała i zdrowa. Chciałam do niej podbiec i przytulić, ale kiedy biegłam wcale się do niej nie przybliżałam . Nie wiem dlaczego. Po chwili uśmiech na twarzy Ash zmienił się w wyraz bólu i wstrętu.

- Obiecałaś, że mi pomożesz.  Czemu tego nie zrobiłaś ? - zapytała się.

Nie wiedziałam o co jej chodzi, przecież stała przede mną. Zauważyłam nagle za nią jakiegoś mężczyznę, który trzymał w dłoni opaskę i nuż. Był coraz bliżej jej.

- Ashley uważaj jakiś mężczyzna do ciebie idzie i ma nuż !

Próbowałam ją ostrze,c ale niestety chyba mnie nie słyszała. Mężczyzna staną za nią i zawiązał jej na oczy czarną opaskę.

- No to się teraz zabawimy suko. -powiedział do jej ucha, ale ja to też usłyszałam.

Zaczął składać jej pocałunki po szyi i schodził coraz niżej. Rękę w której  trzymał nuż przybliżył do jej szyi i przeciął ją tak, że zaczęła spływać po niej krew.

- Odpierdol się od niej ! - krzyczałam do niego, ale mnie nie słuchał.

Patrzyłam jak podcina Ashley gardło, ale nic nie mogłam zrobić.

- Nie nie błagam !!


Justin 


Siedziałem z chłopakami na kanapie i z nudów włączyliśmy sobie Xbox. Włączyliśmy fifę  a następnie zaczęliśmy grać. Pierwszą rundę grałem z Ryanem. Wygrałem. Drugą z Jamesem. Też wygrałem. Cóż, zawsze z nimi wygrałem, więc to nie nowość. Chłopaki zaczęli grać o drugie miejsce między sobą. Po pierwszej połowie było 0:0. Zaczęli grać drugą połowę, kiedy usłyszeliśmy jakieś krzyki z góry.

- Odpierdol się od niej !

Rozpoznałbym ten głos wszędzie. Od razu zerwałem się z kanapy i pobiegłem na górę do naszego pokoju. Wszedłem do niego i zauważyłem jak Jessica szarpie się na łóżku, płaczę i co chwile krzyczy. Chłopaki stanęli za mną, odwróciłem się do nich i bezgłośni powiedziałem, że załatwię to sam.

- Nie,nie błagam !! - Jess dalej krzyczała.

Cicho do niej podszedłem i usiadłem obok niej ,po czym  delikatnie nią potrząsłem uważając jednocześnie żeby ręką przez przypadek nie wybiła mi oka.

- Jess, obudź się. Jessica - mówiłem do niej.

Po kilku próbach otworzyła oczy i gwałtownie usiadła na łóżku. Rozejrzała się dookoła, a kiedy zauważyła mnie od razu się do mnie przytuliła. Była cała spocona, ale nie przeszkadzało mi to. Wtuliła się w moją klatę a ja mocno ją objąłem, a po chwili zaczęła szlochać.

- Jess uspokój się już wszystko dobrze. To był tylko zły sen. - wyszeptałem jej w włosy.

- Wiem, ale to było okropne Jus.- załkała.

- Ciii już dobrze.

Po kilku minutach uspokoiła się.

- Chcesz mi opowiedzieć co ci się śniło ?- zapytałem.

- Śniła mi się Ash. Na początku była szczęśliwa i chciałam do niej podbiec żeby ją uściskać, ale nie mogłam. Potem spochmurniała i zapytała się mnie czemu jej nie pomogłam. Kiedy za nią zauważyłam jakiegoś faceta próbowałam ją ostrzec ale nie słyszała mnie. Justin ten facet podciął jej gardło. - potrząsnęła głowom żeby wyrzucić obrazy z głowy.

- Jess to był tylko zły sen. Nic takiego nie stało się na prawdę. Ashley na pewno żyje a my ją od nich odbijemy.- Popatrzyłem w jej oczy - Wierzysz mi ?

Przez chwile się zastanawiała.

- Tak.

- To dobrze. Teraz weź jakąś kąpiel i dla poprawienia humoru zapraszam cię na kolację.

- Justin nie wiem czy to dobry pomysł.

- Nie ma gadania za godzinę na dole - powiedziawszy to  pocałowałem ją w czoło.

- No dobra.

Uśmiechnąłem się do niej i zeszedłem na dół.


Jessica 



Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki umyć się po moim śnie. Justin mówił, że był to tylko koszmar ale mimo tego nadal nie byłam pewna. No może nic jej się nie stało ale kto wie jak długo ?. Muszę się pośpieszyć.

Wyszłam z łazienki,  po czym podeszłam do walizki. Wyciągnęłam trzy sukienki. Nie mogłam się zdecydować. Zamknęłam oczy, zakręciłam się kilka razy dookoła i chwyciłam jedną z nich. Otworzyłam oczy. Wybrałam miętową sukienkę do kolan. Ubrałam ją i założyłam jeszcze czarne buty oraz biżuterię. Przejrzałam się w lustrze i spodobało mi się to co tam widziałam.  Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że zostało mi jeszcze pięć minut. Wzięłam do ręki czarną kopertówkę i zeszłam na dół. Przy drzwiach Justin zakładał byty, ale jak mnie usłyszał odwrócił się. Na mój widok jego oczy rozszerzyły się.

- Coś nie tak ? - zapytałam się po chwili.

- Nie nic. - uśmiechną się do mnie -  Idziemy?

Otworzył przede mną drzwi przez które przeszłam a on za mną. Podeszliśmy do samochodu po czym wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy.

- Powiesz mi dokąd jedziemy ?

Justin zerknął na mnie po czym uśmiechnął się.

- Nie to niespodzianka.

Odwrócił wzrok z powrotem na drogę.

- No proszę ! Nie nawiedzę niespodzianek ! Proszę powiedz - popatrzyłam się na niego wzrokiem typu kota ze Shreka.

- Nie ma mowy. Niespodzianka to niespodzianka. A te  oczy choć piękne na mnie nie działają kochanie.

Naburmuszyłam się i skrzyżowałam ręce na piersiach. Nie nawiedziłam niespodzianek. Zawsze musiałam się dowiedzieć co dla mnie ktoś szykuję.

- No dobrze, skoro mi nie powiesz to chodziarz potwierdź kiedy zgadnę dobrze ? - zapytałam się mając nadzieję, że się zgodzi.

Myślał nad tym przez chwilę po czym odpowiedział.

- No dobrze.

Ucieszyłam się na to i zaczęłam zastanawiać gdzie mógłby mnie zabrać na kolacje.

- Jedziemy do jakieś restauracji ?

- Nie,

- Do domu ?

- Nie.

- Na plażę ?

- Nie.

- To już nie wiem gdzie mógłbyś mnie zabrać.- uśmiechnął się  z chytrym uśmieszkiem jak mu to powiedziałam - Czekaj chwile chyba mnie nie wywozisz do jakiegoś lasu i nie zastrzelisz a po wszystkim zakopiesz gdzieś gdzie mnie nie znajdą ?  Wiedz że jeżeli to zrobisz to przysięgam, że w nocy będę cię nawiedzać i nie dam ci się w spokoju wyspać. Obiecuję

Chłopak usłyszawszy mnie zaczął się głośno śmiać. Zaczęłam się martwić, że zaraz doprowadzi do jakiegoś wypadku. Na szczęście po dłuższej chwili opanował się i zerknął na mnie.

- Nie bój się nie zabiję cię - już miałam mu coś powiedzieć ,ale mnie wyprzedził - ani nie zgwałcę czy co tam ci jeszcze przyjdzie do głowy. Chociaż muszę przyznać, że masz bogatą wyobraźnie. Jedziemy w pewne miejsce w które zawsze lubiłem jeździć,

- No dobra

Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Justin był skupiony na prowadzeniu,  a ja zastanawiałam się dokąd chce nas zawieźć, ale już się go nie pytałam bo i tak by mi nie odpowiedział. Po dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się koło lasu.

- Lubiłeś jeździć do lasu? - zapytałam się zdziwiona. Odkąd pamiętam nigdy nie lubiłam chodzić po lesie.

- Mniej więcej - odpowiedział i otworzył drzwi po swojej stronie żeby wyjść. Obszedł samochód i otworzył moje drzwi. Wyszłam z niego a Justin zamknął samochód. Ruszył w stronę lasu a ja podążyłam za nim niechętnie. Wiem, że już to mówiłam ale nienawidzę lasu tak bardzo !.

Przedzierając się przez drzewa prawie bym nie upadła, ale Jus w ostatniej chwili złapał mnie i ochronił przed upadkiem po czym chwycił moją rękę splatając nasze palce i szliśmy dalej. Co jakiś czas rozglądałam się dookoła, ale nic nie widziałam.

- Daleko jeszcze ?

- Nie. Zaraz będziemy, Jeszcze tyko przejdziemy tamte krzaki - pokazał  ręką na wprost siebie.



*************

I oto kolejny rozdział :D.
Wiem, że kolejny rozdział wyszedł beznadziejnie  ale nie mogłam niczego innego wymyślić... Znowu
No to do kolejnego :*

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 8

Justin 


Nie mogłem jakoś zasnąć. przekręcałem się cały czas z boku na bok. Nie wytrzymałem i wstałem. Wyszedłem z pokoju i chciałem zejść na dół do kuchni po szklankę wody ale usłyszałem płacz zza drzwi Jessci. Podszedłem do nich i zapukałem. Kiedy nie dostałem odpowiedzi nacisnąłem na klamkę i wszedłem cicho do pokoju. Podszedłem do łóżka i zobaczyłem jak Jess płacze przez sen. Nachyliłem się nad nią i lekko ją potrząsnąłem.  Po chwili otworzyła oczy a następnie załkała głośniej. Usiadłem na skraju łóżka i wziąłem ją w ramiona.

- Cii Jess to był tylko sen.

- Wiem - wyszeptała.- Czasami od porwania Ashley budzę się z płaczem.

- Połóż się i spróbuj zasnąć. - powiedziałem i wstałem z zamiarem wyjścia z pokoju ale zatrzymałem się słysząc cichy głos Jessici.

- Justin mogłabym spać z tobą ? - zapytała się.

- No pewnie. Ale idę teraz do kuchni po szklankę wody. Też chcesz ? - zapytałem.

Dziewczyna pokiwała głową po czym wstała z łózka i udałem się z nią do kuchni. Nalałem do szklanek wodę mineralną i podałem jedną dziewczynie. W ciszy wypiliśmy ją i udaliśmy się na górę. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Położyłem się na łóżko i poklepałem miejsce obok, kiedy Jess się położyła przyciągnąłem ją do siebie tak żeby położyła głowę na moją klatkę piersiową. Pogłaskałem ją po plecach dla uspokojenia. Po chwili usłyszałem jak jej oddech się unormował. Zamknąłem oczy i po chwili odpłynąłem.


Jessica 



Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po głowie. Otworzyłam oczy i popatrzyłam do góry a moim oczom ukazał się uśmiechnięty Bieber w potarganych włosach.

- Obudziła się już śpiąca królewna ?

- Która godzina ?- zignorowałam jego pytanie.

- Wpół do pierwszej. Za dwie godziny powinien przyjechać  Max.

Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do torby. Wyjęłam ciuchy na dzisiaj po czym poszłam ubrać się do łazienki.

Wyszłam z niej i zobaczyłam że w pokoju nikogo nie ma. Odłożyłam swoją "piżamę" pod poduszkę a następnie zeszłam na dół. W kuchni zobaczyła Justina który robił jajecznice. Podeszłam do niego i oparłam się o blat obok.

- Tylko nie spal. - powiedziałam do niego. Zerknął na mnie a ja puściłam mu oczko.

- Nie bój się jeszcze wiem jak smaży się jajecznice.

- Naprawdę ? - powiedziałam otwierając szerzej oczy na co on przewrócił swoimi.

- Nie nabijaj się ze mnie tylko wyciągnij talerze.

- Dobrze tylko nie spinaj się tak - zaśmiałam się z niego a on usłyszawszy moje słowa prychnął.

Wyciągnęłam dwa talerze i położyłam obok patelni i odwróciłam się po widelce. Kiedy powróciłam do swojej poprzedniej pozycji  zobaczyłam że Bieber już rozłożył jajecznice a na moim talerzu jest duża kupka.

- Justin wiesz że ja tego wszystkiego nie zjem ?

- To masz problem kochanie. Trzeba było się ze mnie nie śmiać. - powiedział to i zaczął jeść swoją porcje.

Naburmuszona usiadłam obok niego i zaczęłam powoli jeść  swoją.

Gdy wepchnęłam wszystko w siebie podniosłam się i dałam naczynia do zmywarki. Wyszłam z kuchni nie odzywając się do Biebera i udałam się do salonu. Zastałam tam wszystkich chłopaków oglądających telewizję. Usłyszałam kroki za sobą. Wiedziałam kto to więc wcisnęłam się pomiędzy Ryana i Jamesa na kanapie. Justin spojrzał na mnie i kręcąc głowom usiadł na drugiej na przeciwko nas.

- Serio Jess będziesz się na mnie obrażała za to że dałam ci dużo jedzenia ?  - spojrzał się na mnie zdziwiony

- Kto powiedział że jestem obrażona - odpowiedziałam mu.

 - Mam oczy to widzę.

- Niby co ?

- To jak się zachowujesz

Już miałam mu odpowiedzieć ale usłyszeliśmy jak ktoś puka do drzwi wejściowych. Justin podniósł się i poszedł otworzyć drzwi. Usłyszałam jak się z kimś wita a potem kroki zmierzające do nas. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina z jakimś chłopakiem. Ryan z Jamesem wstali i podeszli do niego.

- Siema stary

- Co tam ?

 Podniosłam się i patrzyłam na chłopaka który po chwili zwrócił swoją uwagę na mnie.

- Ty pewnie jesteś Jess. - powiedział na co pokiwałam głową - Jestem Max.

Wyciągną do mnie rękę a ja ją lekko uścisnęłam.

- Justin dużo o tobie opowiadał mimo że jesteś tu tylko dzień.

Chłopak kiedy to usłyszał lekko się zarumienił.

- Weź przestań wcale tak nie mówiłem. - próbował się wykręcić.

- A właśnie że tak mam ci przypomnieć ? - podniósł jedną brew do góry - Wiesz ta Jess różni się od innych dziewczyn które spotkałem. Jest naprawdę bardzo ładna i seksowna. - zaczął się z niego naśmiewać.

- Dobra możemy usiąść i zacząć omawiać plan zamiast się ze mnie naśmiewać ? - zapytał się zmieszany

- No dobra.- powiedział niechętnie Max.

Wszyscy usiedliśmy na kanapach. Ryan, James i Max na jednej a ja z Justinem na drugiej.

- Dobra, wiem że ktoś porwał kuzynkę Jessic i przetrzymuje ją.

Pokiwaliśmy głowami żeby przekazać mu że to prawda.

- Kontaktowała się może z tobą ? Albo wiesz gdzie ona jest ? - zapytał się mnie

- Tak kontaktowała się ze mną kilka razy i ja z nią raz. Przetrzymywana jest w jakimś domu w lesie około czterdzieści minut z tond.

- Dobra

Max wyciągnął z kieszeni komórkę i coś tam wystukał a po chwili podał telefon mi. Zdezorientowana uniosłam do góry brwi i popatrzyłam się na niego pytająco.

- Weź telefon tam jest włączona mapa i pokaż mi gdzie dokładnie ją przetrzymują to zorientuję się kto to jest i jak bardzo jest niebezpieczny.

- Okej.

Wzięłam od niego telefon. Po chwili poszukiwań podałam mu go z powrotem.

- Ooo kurwa. To grupa Toma. Nie dobrze.

Chłopaki kiedy to usłyszeli zesztywnieli. Poczułam jak Justin zaciska pięści na narzucie na sofie.

- Kto to jest Tom ? - zapytałam się

- Tom jest to mężczyzna który rozkręcił nielegalny interes w którym zmusza dziewczyny do prostytucji. Kiedy któremuś z jego klientów spodoba się jakaś dziewczyna to ją sprzedaje.

- Cooo ?! To nie możliwe ! A co jak już sprzedali Ashley! Jak ja ją znajdę ?! Przecież taki mężczyzna co ją kupił może z nią zrobić co będzie chciał. A co jak ją zabije ? Ja bez niej nie dam rady. Nie mo..

- Jess !! - Justin położył rękę na moim ramieniu i lekko mną potrząsnął -  Proszę cię nie wpadaj w histerię. Wiem że to jest dla ciebie bardzo trudne ale żeby uratować swoją kuzynkę musisz myśleć trzeźwo.Nic nie da że będziesz histeryzować.

- Wiem ale Ashley mogło już coś się stać a ja sobie tego nie wybaczę.

Pod koniec mojej wypowiedzi głos mi się załamał a w oczach pojawiły się łzy które po chwili popłynęły mi po policzkach. Justin przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam się w jego tors a on gładził rękom  uspokajająco  moje plecy.

- I jak myślisz Max co mażemy zrobić ? -zapytał się chłopaka

- Na początek wyślę kilku moich ludzi żeby zaczęli obserwować dom Toma. Zorientują się co i jak. Kiedy już będę coś wiedział zadzwonię do was i powiem wam jaki jest ciąg dalszy planu.

- Ok - powiedzieliśmy w tym samym czasie ja, James i Ryan.

- Muszę się już zbierać i obgadać wszystko z chłopakami. Do zobaczenia - powiedział Max.

 Wstał po czym przybił piątkę na pożegnanie z każdym z chłopaków po czym podszedł do mnie . Uspokoiłam się już i wstałam żeby się z nim pożegnać. Przytuliłam go.

- Obiecuję że postaram się wyciągnąć z stamtąd twoją kuzynkę - wyszeptał mi do ucha.

- Dzięki. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty i chłopaki

Chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym się odsunął i poszedł do drzwi a następnie  wyszedł z domu.

Zaczęła mnie boleć głowa więc poszłam na górę do sypialni i położyłam się do łóżka. Przed przykryciem się kołdrą  zerknęłam jeszcze  na zegarek i zobaczyłam godzinę 15,30. Trochę rozmawialiśmy z Max'em. Przykryłam się kołdrą po czym  zamknęłam oczy. Po kilku minutach usnęłam.

**********
I oto kolejny rozdział :D
Znowu mi nie wyszedł + jest krótki za co bardzo przepraszam.
Dziękuję za komentarz pod poprzednim postem to dużo dla mnie znaczy <3
Do następnego i mam nadzieję lepszego rozdziału :* :*

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 7

Zszedłem na dół do salonu. Chłopaki siedzieli przed telewizorem ale jak mnie zobaczyli popatrzyli się na mnie wyczekująco.
- Nic jej nie jest ? - Zapytał się Ryan
- Nie tylko zasnęła.
- To dobrze. Nie mieliście żadnych trudności ? - zapytał się James
Opowiedziałem im wszystko i zaczęliśmy obmyślać plan.



Jessica 



Obudziłam się po czym  przetarłam oczy. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam do okola, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Nie znałam tego pokoju. Minęła chwila jak przypomniałam sobie co się działo. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już 18. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół po schodach i usłyszałam rozmowę dobiegającą z salonu . Weszłam do niego i zobaczyłam wszystkich chłopaków. Rozmawiali tak zawzięcie że nie zauważyli nawet  jak weszłam do pokoju.

- Musimy na niego poczekać. - powiedział Ryan

- Na kogo ? - zapytałam się.

Chłopaki usłyszawszy mój głos odwrócili się w moją stronę. Skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam jak ktoś mi odpowie.

- Próbujemy wymyślić plan na odbicie twojej kuzynki.- odpowiedział mi Justin.

- I co wymyśliliście ?

- Na razie tylko tyle że musimy poczekać na Max'a bo sami nie damy sobie rady.- powiedział Chaz

- Jakiego Maxa ?

- To jest szef gangu o którym po południu ci opowiadałem. - powiedział Justin.

- Ah... Ok

Justin po chwili wstał i podał mi rękę. Zdezorientowana spojrzałam na niego.

- Chodź oprowadzę cię po domu.

Podałam mu rękę i wyszliśmy.

Na początek oprowadził mnie po parterze. Była tam kuchniasalonłazienka i drzwi do piwnicy ale tam nie weszliśy. Na piętrze były pokoje chłopaków do których nie chciałam wchodzić, strych, dwa pokoje gościnne (1,2)  oraz pokój w którym się obudziłam a okazał się pokojem Justina z łazienką  i garderobą.

Po oprowadzeniu poszliśmy do kuchni coś zjeść. Justin wchodząc do kuchni nagle stanął. Spojrzałam przez jego ramię i zauważyłam Ryana i Chaza przy kuchence.

- Wy umiecie gotować ? - zapytał się Justin niedowierzającą.

- Próbujemy - odpowiedział Ryan i obrócił się w naszą stronę

Razem z Justinem dostaliśmy napad śmiechu. Obydwaj byli cali poplamieni sosem a w włosach mieli mąkę.

- Co wam się stało ? - zapytałam ze łzami w oczach.

- Próbujemy zrobić spaghetti - odpowiedział Chaz.

- A po co wam mąka ? - zapytał się Justin

-  Jak wyciągaliśmy makaron to na nas spadła - odpowiedział Ryan

Z Justinem znowu zaczęliśmy się z nich śmiać.

- Możecie w końcu przestać się z nas nabijać ? - zapytał się James

Pokiwałam głową na nie ale po chwili przestałam i wytarłam oczy z łez.

- Dobra to teraz trzeba to zjeść- powiedział Ryan nakładając na talerz trochę spaghetti.

- Ja podziękuję wolę jeszcze trochę pożyć - powiedział Justin.

- O nie za kare że się z nas śmieliście zjecie to - powiedział James podając nam talerze.

Popatrzyłam na swój talerz i zauważyłam że potrawa nawet smakowicie wyglądała. Usiadłam przy stole razem z chłopakami i spróbowałam.

- To jest dobre - powiedziałam szczerze a Justin mi przytaknął.


Chłopaki popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem. Zdezorientowana się na nich spojrzała.

- To jest z restauracji. - powiedział James

- Chcieliśmy was nabrać - uśmiechną się Ryan.

Po kolacji poszliśmy obejrzeć jakiś film. Chłopaki wybrali horror po mimo moich sprzeciwów. Nienawidzę horrorów ale przegłosowali mnie. Usiadłam niechętnie na kanapie a obok mnie zasiadł Justin. Chłopaki usiedli na innej kanapie i zaczęliśmy oglądać. Po pięciu minutach tak się przestraszyłam że ze strachu przytuliłam się do Justina. Chłopak zaśmiał się i  objął  mnie  ramieniem.

- Wiesz że to tylko film ? - szepnął mi do ucha

- Tak, ale straszny film -odpowiedziałam i mocniej się do niego wtuliłam.

Przez resztę filmu co chwilę chowałam głowę w klatkę piersiową Justina. Czasami na niego zerkałam i raz zauważyłam, że się lekko uśmiechał.
Kiedy film dobiegł końca bardzo się ucieszyłam. Odsunęłam się od Justina i usiadłam prosto. Ryan poszedł wyciągnąć płytę z DVD a Justin ziewając wstał.

- Idę już spać bo nie wytrzymam. - popatrzył na minie - idziesz ze mną ?

Przytaknęłam i wstałam po czym poszłam za Bieberem. Weszliśmy do jednego z pokoi gościnnych.

- Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała to przyjdź do mnie. Mój pokój jest naprzeciwko twojego. - Powiedziawszy to wyszedł z pokoju. Odwróciłam się i podeszłam do torby. Wyciągnęłam z niej jakąś długą koszulkę,krótkie spodenki i kosmetyki po czym  położyłam to wszystko na krzesło. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju. Podeszłam do drzwi na balkon i wyszłam na niego. Oparłam się i patrzyłam na las który był naokoło domu. Wieczorem wyglądał trochę przerażająco. Nigdy nie przepadałam za lasami. Wzdrygnęłam się i weszłam do pokoju.

Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Wrzuciłam swoje ubranie do kosza na pranie po czym  weszłam pod prysznic. Gdy skończyłam  się myć wyszłam z kabiny, wytarłam się i ubrałam. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Podeszłam do  dużego łózka i położyłam się na nim. Trochę się wierciłam ale na szczęście po chwili usnęłam


********************************************************
Oto pierwszy rozdział w nowym roku !! :D
Moim zdaniem jest beznadziejny ale nie mogłam wymyślić nic innego .. :/