piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 11

Obudziłam się rano. Zorientowałam się, że nie ma obok mnie Justina. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zauważyłam. Wstałam z łóżka, po czym  poszłam się przygotować do łazienki. Kiedy już się umyłam i ubrałam wyszłam z łazienki, i zeszłam na dół. W kuchni spotkałam Justina, który robił kanapki. Podeszłam do niego z uśmiechem na twarzy.

- Wow najpierw jajecznica a teraz kanapki ? Normalnie jestem pod wrażeniem.

Zaskoczony moim głosem odwrócił się a  kiedy zobaczył że to ja na jego twarz wkradł się uśmiech.

- Cóż kanapki i jajecznica to nie jest aż taki duży wyczyn ale  jak ci się coś nie pasuje to chętnie popatrzę jak jutro ty będziesz robiła śniadanie i wtedy się pośmiejemy. - puścił mi oczko i wrócił do poprzedniej czynności.

- Wiesz co ? Nie skorzystam. - odpowiedziałam mu siadając przy stole.

Chłopak postawił na stole kanapki i herbatę po czym zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu poszliśmy do chłopaków do salonu. Usiedzimy na kanapie i włączyliśmy film. Uśmiechnęłam się do siebie ponieważ ten dzień zapowiada się spokojnie a tego mi właśnie potrzeba. Odpocząć i zebrać siły.

 Po jakiś dwudziestu minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Odwróciłam się z chłopakami do tyłu i zobaczyłam jak Max wchodzi do pokoju cały zdenerwowany.

- Co się stało ? - Zapytał James wstając.

- Wysłałem ludzi żeby obserwowali tamto miejsce gdzie przeczekują Ashley i przed chwilą dostałem wiadomość, że chłopaki widzieli jak się pakują. Dowiedzieli się że mają zamiar gdzieś wyjechać.

-Co nie to niemożliwe ! Musimy tam teraz jechać! Nie mogę zostawić Ashley w tamtym miejscu !. -krzyknęłam a następnie  wstałam z miejsca. Chciałam podbiec do drzwi ale w połowie pomieszczenia Justin złapał mnie w tali i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Wyrywałam się, krzyczałam i biłam go po klatce piersiowej ale mnie nie puścił.

- Jess uspokój się nie możemy na razie nic zrobić

- Ale czemu ? - zapytałam się z łamiącym głosem. Nie mogłam zrozumieć czemu nie mogliśmy teraz po nią jechać . Chciałabym mieć ją znowu przy sobie. Móc ją przytulić, porozmawiać, zwierzyć jej się. Mam jej tyle do opowiedzenia, a nie mogę. Nasza rozłąka bardzo mnie boli.

- Po prostu albo już wyjechali, albo ich dom jest otoczony i nie moglibyśmy się tam przedrzeć. Obiecuję ci, że ją odnajdziemy i jak najszybciej odbijemy. - odsunął się ode mnie i popatrzył na moją twarz. Z jego oczu biła powaga i wiedziałam że mogę mu zaufać


Justin


Po moich słowach Jessica rozpłakała się i wtuliła w moją klatkę. Wziąłem ją na ręce, po czym wróciłem na kanapę. Usiadłem na kanapie, a dziewczynę przyciągnęłam na swoje kolana i głaskałem po plecach.

- Twoi ludzie ich pilnują ? - zapytałem się kiedy Jessica już trochę się uspokoiła.

- Tak  jak wyruszą będą ich śledzić. Nie martw się - ostatnie zdanie powiedział do Jessici Ona pokiwała tylko głową i mocniej mnie przytuliła.

- Dobra muszę lecieć zobaczyć jak sprawy się mają, jak coś będę wiedział to dam wam znać - powiedziawszy wstał , pożegnał się z nami i wyszedł.  Jessica próbowała wyrwać się mi ale jej się nie udało. Po kilku kolejnych próbach dała sobie spokój i rozpłakała się znowu. Serce mi się łamało na ten widok. Nie lubię jak dziewczyny płaczą a w szczególności kiedy jest to  Jessica. Przekazałem gestem chłopakom żeby zostawili nas samych. Nie odzywałem się do niej tylko kołysałem na swoich kolanach. Kiedy wyczułem że już trochę się uspokoiła odezwałem się do niej

- Jess nie martw się znajdziemy ją.

- Jak możesz mówić żebym się nie martwiła ? - podniosła głowę i popatrzyła się na mnie zapłakanymi oczami - niedawno odnalazłam kuzynkę a  teraz znowu ją stracę - powiedziała z bólem w głosie.
Przyciągnąłem ją do siebie jeszcze  bardziej  i mocno objąłem. Po chwili zerknąłem na nią i zobaczyłem, że  dziewczyna zasnęła . Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni, tam położyłem ją na łóżko, przykryłem kołdrą a następnie wyszedłem z pokoju i skierowałem się do piwnicy. Stanąłem w drzwiach i zobaczyłem jak chłopaki oglądają telewizję. Wkurzyłem się podszedłem do telewizora i wyłączyłem go.

- Ej stary odwaliło ci ? My to oglądaliśmy! - Wykrzyknął Ryan

- Jak możecie siedzieć tutaj i oglądać to gówno jak widzieliście co się stało !!

Chłopaki popatrzyli na siebie wymownie po czym odezwał się James.

- Zakochałeś się w niej.

- Nie.  - zaprzeczyłem od razu

- Justin to nie było pytanie

- Wiecie co zamiast głupio gadać i nic nie robić  moglibyście zadzwonić do Maxa  i zapytać czy coś już nie wie, lub sami coś zrobili - Powiedziałem i trzasnąwszy drzwiami wyszedłem z piwnicy. Skierowałem się do kuchni. Nalałem sobie szklankę zimnej wody. Nie mogłem powiedzieć chłopakom że się w niej zakochałem jak sam tak na prawdę  nie wiem. Czuję coś do Jess. Na początku myślałem że to jest coś co czujesz do koleżanki ... ale potem jak ją poznałem... Już nawet nie wiem co o tym myśleć.

Odłożyłem szklankę na blat i poszedłem na górę. Cicho uchyliłem drzwi do pokoju Jessici, a następnie zobaczyłem jak cała zapłakana i spocona szarpie się na łóżku. Szybko do niej podbiegłem , nachyliłem się nad dziewczyną i lekko ją potrząsnąłem. Gwałtownie usiadła na łóżku i rozejrzała się naokoło z zdezorientowaniem, kiedy mnie zobaczyła rozpłakała się. Mówiłem już kiedyś że nienawidzę widzieć ją jak płacze ? Usiadłem obok niej i przytuliłem ją.

- Cii uspokój się.

- Ppprzzepraszaam.

- Za po mnie przepraszasz ? - odsunąłem się trochę od niej i popatrzyłem w jej oczy.

- Za to że musisz mnie oglądać w tym stanie.- spuściła głowę a włosy zasłoniły jej twarz. Podniosłem jej podbródek palcem żebym mógł na nią spojrzeć.

- Jess nie masz mnie za co przepraszać. Rozumiem cię  pewnie sam bym się załamał na twoim miejscu ale to nic nie da. Uspokój się, Max czuwa nad sytuacją  a jest najlepszy. No może oprócz mnie - puściłem jej oczko, a dziewczyna zachichotała cicho - A tak na poważnie wstawaj musisz coś zjeść a potem zadzwonimy do Maxa. Wiem że minęło mało czasu odkąd stąd poszedł ale może już się czegoś dowiedział.

Dziewczyna szybko się podniosła i pociągnęła mnie za rękę a następnie wyszliśmy z pokoju i  zeszliśmy do kuchni. Przyglądałem się jak wyjmuję miskę a potem nalewa do niej mleko i nasypuje czekoladowe płatki. Nigdy nie widziałem żeby ktoś tak szybko jadł. No może oprócz James'a który  jadł tak szybko żeby dostał ostatni kawałek pizzy.

- Już - Powiedziała dziewczyna i wyczekująco się na mnie patrzyła. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Maxa. Po dwóch sygnałach odebrał

- Hej

- Siema Max marz już może jakieś informację o Ashley bo Jessica zaraz rozwali cały dom z niepokoju - poparzyłem z uśmiechem na dziewczynę a ona pokazała mi język ale się uśmiechnęła a o to mi chodziło. Włączyłem na głośno mówiący i czekałem jak Max odpowie

- Przenieśli się cztery kilometry dalej do takiego samego budynku. Z tego co chłopaki mi mówili dziewczyna jest wychudzona i trochę posiniaczona ale oprócz tego wygląda dobrze.. - popatrzyłem na Jess i mogłem widzieć że kamień spadł jej z serca

- To dobrze. Jak myślisz kiedy może  ich zaatakować i uratować Ashley ?

- Zaplanuję wszystko i tak za jakieś dwa dni przyjadę do ciebie i wszystko ustalimy.

- Dobra. Wielkie dzięki.

- Nie ma za co .

Rozłączyłem się z nim i popatrzyłem na Jessice. Podbiegła  i pocałowała mnie.  Zaskoczony 
dopiero po chwili odwzajemniłem pocałunek. Było on inny niż jak całowałem się z innymi dziewczynami. Był taki wyjątkowy. Dziewczyna po chwili szybko się ode mnie odsunęła. Otworzyłem oczy i zobaczyłem że jest cała czerwona na twarzy

- Przepraszam  to przez te wszystkie emocje .Ja nie ja – Jąkała się. Uciszyłem ją pocałunkiem. Był on delikatny i słodki. Oderwałem się od niej po czym popatrzyłem w oczy

- Kocham cię .


************************
Kolejny beznadziejny rozdział za co przepraszam :/

3 komentarze: