czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 10

- Daleko jeszcze ?

- Nie. Zaraz będziemy, Jeszcze tyko przejdziemy tamte krzaki - pokazał  ręką na wprost siebie.

Kiedy przez nie się przedarliśmy moim oczom ukazała się ...



Moim oczom ukazała się piękna polana z kwiatami. Trochę dalej było nieduże jeziorko, po prawej huśtawka przymocowana do gałęzi drzewa. Ten widok był tak piękny, że zaparło mi dech w piersiach. Popatrzyłam się na Justina i zauważyłam, że on patrzy się na mnie z lekkim uśmiechem.

- Jak znalazłeś to miejsce ? -zapytałam.

- Kiedyś pokłóciłem się z chłopakami i pojechałem do lasu. Chodziłem po lesie, żeby wszystko sobie w głowie poukładać, kiedy wszedłem na tę polanę . Bardzo mi się spodobała, więc przy każdej wolnej chwili przyjeżdżałem tutaj. Nikogo tutaj nie przyprowadzałem - powiedziawszy to spuścił wzrok na trawę, a po chwili podniósł go i zwrócił się do mnie - chcesz się pokąpać ?

- Z chęcią, ale  nie mam stroju - powiedziałam z smutkiem, bo na prawdę lubiłam pływać. Jak byłam mała to zawsze wraz z rodzicami wyjeżdżaliśmy na wakacje nad morze.

- Też nie mam.- powiedział i ruszył do jeziorka. Patrzyłam się na niego co robi. Rozebrał się do bokserek i wskoczył na bombę do wody . Po chwili wyłonił się i uśmiechną do mnie - a ty nie wejdziesz ?

- Wiesz co ? Chyba sobie podaruję

- Nie ma mowy - powiedziawszy to i wyszedł z jeziora, Podszedł do mnie i zarzucił na swoje ramię.

Wierciłam się, krzyczałam i biłam go po plecach ale jego to nie ruszało. Wychyliłam się zza jego ramienia i zobaczyłam, że jesteśmy już niedaleko jeziora.

- Justin błagam nie wrzucaj mnie tam ! No proszę !

- Nie ma mowy skarbie - zaśmiał się i razem wylądowaliśmy w jeziorze. Wynurzyłam się i rozejrzałam się dookoła ale nie mogłam nigdzie zobaczyć Justina. Kiedy nie wypłynął po chwili przestraszyłam się i zaczęłam go szukać.

- Justin ! Justin gdzie jesteś ! Proszę odezwij się ! - błagałam zaczynając rozpaczać czułam jak łzy ciekną mi po policzku. Wyszłam z jeziora i rozejrzałam się dookoła . Zobaczyłam Justina siedzącego na kocu i uśmiechającego się do mnie. Nie wytrzymałam i rozpłakałam się siadając.


Justin



Kiedy zobaczyłem jak Jessica rozpłakała się na mój widok pożałowałem,że zrobiłem jej taki żart. Od razu podniosłem się z miejsca i do niej podbiegłem. Wziąłem ją na ręce, poszedłem na koc i usiadłem z nią tak że siedziała na moich kolanach.

- Mmmyślaaałam, że utttonełeś. Niie mmogłaam ci znnaleźć iii

- Cicho już wszystko dobrze - przewałem jej - przepraszam cię za ten głupi żart ja naprawdę nie chciałem doprowadzić cię do płaczu. To miał być tylko żart. Bardzo cię przepraszam - pogłaskałem ją po plecach uspokajająco. Naprawdę nie lubiłem jak jakaś dziewczyna płacze w szczególności taka na której mi zależy. Gdy tak na nią patrzyłem czułem się jak cholerny kretyn i idiota.

- Jess proszę przestań płakać ja naprawdę nie chciałem. - popatrzyła się na mnie oczami wypełnionymi łzami. Zamrugała i przytuliła się do mnie.

- Jess prz- teraz to ona mi przewałą

- Justin spokojnie nie gniewam się. Wiem, że to miał być żart cholernie głupi ale cóż. - Wzruszyła ramionami - Czy mi się wydaje czy ty nie zapraszałeś mnie na kolacje ?

- Zapomniałem - palnąłem się otwartą dłonią w czoło. Szybko wstałem i pobiegłem o samochodu.

Wyciągnąłem z niego koszyk z jedzenie i wróciłem do Jessici. Wyjąłem z koszyka dwa talerze, naleśniki , gofry, dżem , bitą śmietanę w spreju , owoce , nutellę , cole i dwa kubki. Wszystko rozłożyłem na kocu i usiadłem obok dziweczyny.

- Wiem, że to nie jest idealna kolacja jak w restauracji ale chciałem cię tutaj przywieść.

- Daj spokój Justin wszystko jest świetnie o wiele lepiej niż w restauracji. - uśmiechnęła się do mnie i wzięła gofra po czym  posmarowała go nutellą , złożyła w trójkąt i zaczęła jeść. Wziąłem gofra nałożyłem nutelli i też zacząłem jeść. Kiedy już skończyliśmy położyliśmy się na plecach i patrzeliśmy w niebo. Trochę już ściemniło więc przybrało kolor różowo-pomarańczowo- czerwony. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest już 19,30 westchnąłem głośno i spojrzałem na Jess.

- Niestety będziemy musieli się zaraz zbierać. - powiedziałem do niej i zobaczyłem w jej oczach smutek.

- Nie możemy tutaj jeszcze zostać ? Nie chce mi się wracać. - poprosiła mnie.

- Chciałbym ale niestety nie możemy.

- No trudno.- wstała smutna i zaczęła wszystko pakować do koszyka.

- Ej nie smuć się jeszcze cię tutaj przywiozę. - podniosłem palcem jej podbródek żeby na mnie spojrzała - Dobrze ? - Skinęła głową

- Dobrze - uśmiechnęła się.

Pomogłem jej pozbierać wszystko do koszyka. Została nam do spakowania tylko bita śmietana.  Wziąłem ją do ręki i uśmiechnąłem się na myśl która przyszła mi do głowy.

- Wiesz, że nie otworzyliśmy jeszcze bitej śmietany ? - zapytałem się jej.

- Tak. Jakoś nie mam na nią ochoty.

- A może się skusisz ? - zapytałem

-  Nie dzięki - powiedziała ,ale ja wstrząsnąłem ją i otworzyłem .

- No cóż nie może się zmarnować - powiedziałem i wycelowałem w nią śmietaną. Kiedy miałem już nacisnąć przycisk wyrwała mi ją i zaczęła mnie nią oblewać. Próbowałem jej ją odebrać ale nie dałem rady. Skończyła dopiero wtedy gdy byłem dosłownie cały w śmietanie.

- Wyglądam jak jakiś bałwan. - powiedziałem.a ona wybuchła śmiechem.- Ej nie śmiej się ze mnie . Teraz temu bałwanu jest smutno i żeby poprawił mu się humor ktoś musi go przytulić- powiedziałem i ruszyłem w jej kierunku. Kiedy zobaczyła jak się do niej zbliżam zaczęła uciekać a ja ją gonić. Muszę przyznać, że była bardzo szybsza ale po chwili ją złapałem i przytuliłem tak, że była teraz cała w  śmietanie.

- Fuj Justin,  jesteś głupi.

- Wiem. - Wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się. -choć idziemy się przemyć w rzece i wracamy.

- No ok.

Poszliśmy do jeziora i teraz już bez głupich żartów pomału się opukaliśmy.Gdy byliśmy czyści wyszliśmy z jeziora , wzięliśmy koc , koszyk i włożyliśmy wszystko do samochodu. Otworzyłem drzwi Jessice,, a kiedy wsiadła zamknąłem za nią drzwi, okrążyłem samochód i zasiadłem za
kierownicą.


Jessica


Jechaliśmy do domu a mi się wcale nie chciało wracać. Gdybym nie musiała pomóc Ashley nie dałabym się przekonać żebyśmy już jechali. Oparłam głowę o szybę i oglądałam widoki za oknem.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed domem wysiadłam, poczekałam na Justina i razem udaliśmy się do domu. Kiedy weszliśmy do niego panował w nim zadziwiający spokój.

- Gdzie James i Ryan ?

- Mówili, że pójdą dziś na jakąś imprezę .

- Oh ok .To ja idę się położyć. Dobranoc Justin i dziękuję za dzisiejszy dzień - powiedziałam  i pocałowałam go w policzek, po czym poszłam do pokoju. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Wspominałam dzisiejszy dzień i z uśmiechem na ustach. Zasypiając poczułam jeszcze rękę Justina obejmującą mnie w talli.


*******
I oto kolejny rozdział :D
Mam nadzieję, że wam się choć trochę spodoba i do następnego !! :D

1 komentarz:

  1. Świetny czekam na nn. Mogłabys pisać trochę dluzsze.?

    OdpowiedzUsuń