wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 15

 Po kilku minutach, które wydawały mi się wiekiem stanęłam przed murem z cegły i pawie identycznym domem. uśmiechnęłam się pod nosem. Nie mogłam się doczekać, aż spotkam swoją kuzynkę i będę mogła ją z tond zabrać.

(Perspektywy Justina i Jessici odbywają się w różnych godzinach )


Justin


Siedzieliśmy z chłopakami przed telewizorem.

- Nudzi mi się - powiedział James

- Mi też - odpowiedziałem

- To może pojedziemy  już do Max'a, żeby było szybciej ? - zaproponował Ryan.

- Dobry pomysł. Idę po Jessice i zaraz wychodzimy- odpowiedziałem, po czym wstałem z kanapy i poszedłem schodami na górę, a potem do pokoju. Wszedłem do niego i rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie widziałem dziewczyny. Wszedłem do łazienki, ale tam też jej nie było. Wyszedłem z niej i zobaczyłem że okno jest otwarte na oścież. Podbiegłem do niego i zerknąłem w dół. Nie było Jessici ale wiedziałem, że wymknęła się i zjechała po rynnie ponieważ już raz tak zrobiła. Zbiegłem na dół do salonu.

- Jessica poszła sama odbić swoją kuzynkę. -powiedziałem wściekły. Na moje słowa rozszerzyły się im źrenice.

- Jak to ? Przecież nie byłaby tak głupia ! -  krzyknął James.

- No niestety. Ruszcie się jedziemy do Max'a trzeba przyśpieszyć plan.

Jessica

Wspięłam się na mur, po czym zeskoczyłam. Schowałam się za wysokim drzewem i wychyliłam. Zobaczyłam prawie identyczny dom do  poprzedniego. Przyjrzałam się wszystkim oknom i zobaczyłam jak jakaś dziewczyna siedzi na parapecie. Wytężyłam wzrok i rozpoznałam Ashley. Rozejrzałam się dookoła. Kiedy upewniłam się, że nikogo nie ma podbiegłam do budynku. Chwyciłam się krat przy oknie na parterze i zaczęłam wspinaczkę. Kiedy byłam już na drugim piętrze weszłam na parapet. Zajrzałam do środka i zobaczyłam, że jest puste. Na całe szczęście. Nie chciałam żeby ktoś mnie zobaczył i się przestraszył lub wiedział że tutaj jestem. Chwyciłam parapetu w którym siedziała moja kuzynka i podciągnęłam się na niego. Spojrzałam w okno i zobaczyłam zdziwioną Ashley. Nie mogła uwierzyć, że tutaj jestem. Pokazałam jej gestem dłoni, żeby otworzyła okno co po chwili uczyniłam. Wskoczyłam ostrożnie do pokoju.

- Boże Jessi - Krzyknęła Ashley i rzuciła mi się na szyję. Objęłam ją ramionami.- nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś !.

- Ja też nie mogę uwierzyć, że cię widzę - odsunęłam się od niej i popatrzyłam na nią od góry do dołu. Strasznie wyszczuplała, jej włosy były przetłuszczone i potargane, a makijaż rozmazany. Na rękach, nogach (była ubrana w koszulkę i krótkie spodenki) i twarzy miała siniaki. Niektóre były świeże, a niektóre już przybierały żółtą barwę.

-Nie mogę uwierzyć, że to wszystko ci się przydarzyło.- powiedziałam z łzami w oczach

- Jesscia nie płacz- przyciągnęła mnie do uścisku - Teraz jesteśmy razem i to się liczy dobra ?

Odsunęłam się od niej wytarłam twarz rękawem bluzy i pokiwałam głową.

- Choć musimy z tond uciekać - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę okna.

- Jess nie - powiedziała wyrywając mi się.

- Jak to nie ? Nie chcesz z tond uciec ?- zapytałam się nie dowierzając.

- Jasne, że tak. O tym marzyłam przez ostatni miesiąc, ale wiesz że mam ogromny lęk wysokości. Na samo popatrzenie z okna mdli mnie, a co dopiero z skoczeniem?

Faktycznie Ashley od zawsze miała lęk wysokości, pamiętam jak raz nakłamałam ją żebyśmy weszły na koło młyńskie. Cały czas trzymała się słupka, a jak byłyśmy na samej górze zwymiotowała mi się na moje buty.

- Wiem Ash ale to jedyne wyjście wieżę w ciebie- powiedziałam uśmiechając się do niej - dasz radę.

- No nie wiem

- Nie daj się prosić. Chcę już wyjść z tond.

- Ok - powiedziała.

Kiedy miała już podchodzić do okna usłyszałyśmy jak drzwi otwierają się i zobaczyłam dużego napakowanego mężczyznę wchodzącego do pokoju. Gdy zobaczył mnie i Ashley przy oknie szybko do nas podbiegł. Zamkną okno po czym podszedł do Ashley

- I co myślałaś głupia suko ?! że uciekniesz ? - złamał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Podniósł rękę i uderzył ją w policzek tak, że po chwili pojawił się na nim czerwony ślad. Podbiegłam do nich i próbowałam  jakoś go zatrzymać przed wymierzeniem Ashley kolejnego ciosu, ale to ja oberwałam w brzuch. Zgięłam się pół. Usłyszałam jak jeszcze ktoś wchodzi do pokoju

- Co tu się dzieje?  - zapytał się jakiś męski głos.

- Nie wiem jak, ale tamta suka chciałam uwolnić naszą małą dziwkę. Gdybym ich nie powstrzymał pewnie by już uciekły.

- hmm. Zabierz Ashly do pokoju w piwnicy. - rozkazał

- Dobrze.

Podniosłam głowę i zobaczyłam jak ten mężczyzna, który mnie uderzył przerzucił drżące ciało Jessici przez ramię i wyszedł. Wyprostowałam się i odwróciłam w stronę drugiego mężczyzny.

- No proszę, proszę kogo my tu mamy- powiedział z złowrogim uśmieszkiem i zaczął się do mnie zbliżać - Kim jesteś ślicznotko ?

- Nie ważne - odpowiedziałam. Mężczyzna podszedł do, mnie po czym złapał za ramię.

- Oj mylisz się - ścisnął mnie mocno za ramię - Więc jak masz na imię i po co tu przylazłaś.

- Jessica- piałam nie wytrzymując c już jego ucisku na moim ramieniu. Ścisnął je jeszcze mocniej domagając się żebym kontynuowała. - Przyszłam po Ashley.

- To już się domyśliłem. Kim ona jest dla ciebie ?

- Kuzynką - wymamrotałam. Mężczyzna poluzował swój uścisk, za co podziękowałam w duchu.

- Jesteście nawet do siebie podobne. Wielka szkoda.

Popatrzyłam się na niego pytająco, bo nie rozumiałam co ma na myśli tym ostatnim zdaniem.

- Co jest wielką szkodą?

- To, że będziemy musieli cię zabić - powiedział na co mi się źrenice powiększyły. przeleciał wzrokiem po  mnie od góry do dołu. - A wielka szkoda, bo jesteś na prawdę seksowna i pewnie dobra w łóżku.

Po wypowiedzeniu ostatniego zdania chwycił mnie mocno za ramię i silom wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy schodami na dół, po czym weszliśmy do jakiegoś pokoju, gdzie siedziała sześciu chłopaków. Kiedy mnie zobaczyli obczaili mnie wzrokiem, a potem popatrzyli na chłopak, który mnie trzymał.

- Chłopaki mamy niezapodawanego gościa - powiedział to z uśmiechem na twarzy. Wszyscy się
uśmiechnęli, a mi zrobiło się nie dobrze.

- To co z nią zrobimy ? - zapytał się jeden z nich

- Nie mamy wyboru. - westchnął - zabijemy ją

Próbowałam mu się wyszarpać z uścisku, ale mi to się nie udało.

- Zostaw mnie !

- Zamknij się ! - krzykną po czym uderzył mnie rękom w twarz.

Jeden z mężczyzn, którzy siedzieli na kanapie stanął i wyciągnął pistolet. Znieruchomiałam.

- Co ty robisz ? - zapytał się mężczyzna który mnie trzymał.- Dopiero co zmienialiśmy dywan po ostatnim.

- To co robimy ?

- Powiesimy ją jutro na tym drzewie co jest przed domem.

- Co ?

************
Jeju planowałam coś innego, ale ta głupia historia której się uczę chyba wyprała mi mózg xd
Mam nadzieję że wam ten rozdział się spodobał.
Kolejny jest o wiele dłuższy !!!
Zbliżamy się już do końca tej historii zostało jeszcze około dwa, trzy rozdziały ;D

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 14

Jessica


Obudziłam się i zorientowałam, że leżę na czymś miękkim i ruszającym się. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Zorientowałam się, że jestem w pokoju i leżę na klatce piersiowej Justina . Patrzyłam na jego twarz wyglądał bardzo spokojnie i uśmiechał się przez sen.  Wstałam cicho, żeby go nie obudzić i poszłam do łazienki. Pomimo tego, że dopiero wczoraj wróciłam z szpitala czułam się naprawdę dobrze. Wzięłam poranny prysznic i przebrałam się w czyste rzeczy. Wyszłam z łazienki i popatrzyłam na łózko, Justin już nie spał tylko wpatrywał się w sufit z rękami założonymi za głowę.

- Co czym tak myślisz ? - zapytałam się kładąc obok niego.

- O wszystkim i jednocześnie o niczym - powiedział a następnie  pochylił się w moim stronę i pocałował w usta.

Oddałam pocałunek i usiadłam na nim. Robiło mi się coraz gorąco. Justin zeszedł ustami na moją szyję i całował ją schodząc niżej, aż znalazł mój czuły punkt. Zatrzymał się na nim i zaczął przygryzać, całować, i ssać go. Po chwili oderwał się ode mnie patrząc na moją szyję. Zerknęłam na dół i obaczyłam lekko fioletowy ślad. Justin ostatni raz mnie pocałował po czym wstał.

- Trzeba coś zjeść. - powiedział i podał mi rękę. Wstałam z łóżka i udałam się z nim na dół. W kuchni zastaliśmy chłopaków jedzących już śniadanie. Przypatrywali się nam z uśmiechem na twarzy nie wiedziałam o co chodzi. Zeszłam wzrokiem na dół i zobaczyłam, że nadal trzymam Justina za rękę .  Chłopak odwzajemnił uśmiech przyjaciół i pocałował mnie w policzek. Podeszliśmy do lodówki, wyjęłam mleko,  a z szafki płatki i dwie miski. Nie chciało mi się myśleć nad śniadaniem, a płatki z mlekiem zawsze są wygodnym rozwiązaniem.  Położyłam jedną miskę obok Justina, a drugom przede mną. Jedliśmy w ciszy. Gdy skończyłam Justina wziął naczynia i poszedł włożyć je do zmywarki, a chłopaki przeszli do salonu i usłyszałam głos komentatora sportowego. Poszłam schodami na górę,  weszłam do pokoju i usłyszałam swój dzwonek w telefonie . Podeszłam do telefonu i zerknęłam na wyświetlacz. Kiedy zobaczyłam zdjęcie Ashley szybko odebrałam

- Halo ?

- W końcu odebrałaś ! - powiedziała roztrzęsionym głosem Zmarszczyłam brwi odsunęłam telefon i
zobaczyłam ze mam 6 nieodebranych połączeń.

- Przepraszam byłam na dole i jadałam śniadanie.

- Dobra nie tłumacz się - powiedziawszy to podciągnęła nosem.

- Ashley co się stało czy oni - nie chciało mi przejść przez gardło słowo gwałt.- coś ci zrobili

- Nie ale było blisko. Kiedy jakiś mężczyzna chciał mi ściągnąć majtki kopnęłam go nogą między nogi. Za to mnie pobił i powiedział, że wieczorem przyjeżdża taki mężczyzna, który lubi takie ostre suki jaką jestem. On chcę mnie sprzedać tamtemu mężczyźnie !

- Coo !?!? - nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam - Ash uspokój się pomogę ci. Oni nic ci już nie zrobią, Wierzysz mi ?- zapytałam się jej.

- Ale.. - chciała coś powiedzieć ale jej przerwałam

- Nie ma żadnego ale. Wierzysz mi ? Tak czy nie ?!

- Tak

- To dobrze.- chciałam jeszcze jej coś powiedzieć na otuchę, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami

- Co robisz głupia suko ! - usłyszałam męski głos - Oddaj mi to.

Słyszałam odgłosy szarpaniny po czym rozłączyło się połączenie. Próbowałam zadzwonić do niej ale zgłaszała się sekretarka. Pewnie roztrzaskał telefon o ziemie. Zsunęłam się po ścianie i usiadałam na podłogę. Położyłam głowę na ramionach. Musze jak najszybciej pomóc Ashley, a siedzeniu tutaj w niczym mi nie pomoże ale nie wiem co mam zrobić, kolega Justyna się nie odzywa.

- Jess idziesz - powiedział Justin wchodząc do pokoju ale gdy mnie zobaczył przerwał i podszedł do
mnie - Co się stało ?

- Dzwoniła Ashley. Powiedziała mi, że próbowali ją zgwałcić ale to jest mniej ważne. Justin- podniosłam głowę i popatrzyłam się mu w oczy - Oni chcą ją sprzedać dzisiaj.

- Co- zapytał otwierając szeroko oczy - jak to dzisiaj !. Nie jesteśmy jeszcze gotowi.

- Ale przecież musimy jej pomóc ! - powiedziałam wstając

- Jess uspokój się. Zaraz zadzwonię do Max'a i obgadamy to. - powiedział wstając i położył mi rękę na ramionach. Nie chciałam tracić ani sekundy więc wyciągnęłam mu telefon z kieszeni i podałam. Wziął go i wybrał numer Max'a po czym przyłożył sobie urządzenie do ucha.

- Siema stary, jest sprawa. Ashley jest dzisiaj sprzedawana...... Dzwoniła do Jessicy.. To nie istotne..... Wiem a nie dałoby się tego jakoś przyśpieszyć? ....... No dobra dzięki - powiedziawszy to wyłączył telefon.

- I co ? - zapytałam się ciekawa co ustalili.

- Będą gotowi o 18- powiedział mi

- Jak to o 18 ? Przecież to będzie za późno !! - zaprzeczyłam.

- Nic na to nie poradzimy.Musimy poczekać

- Nie ! Nie wiem jak wy ale ja  idę do niej - powiedziałam i ruszyłam do drzwi ale Justin zastawił mi drzwi, i chwycił za ramiona.

- Jesscia rozumiem, że się denerwujesz ale nie pozwolę ci iść sama, bo cię zabiją i nic z twojej próby ratowniczej nie wyjdzie. Musimy się uspokoić i czekać do tej 18.

-Dobra - powiedziałam.

Justin uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło

- Idziesz ze mną na dół do chłopaków jeszcze wszystko obgadać ? - zapytał się.

- Nie dzięki, zostanę tutaj i odpocznę - odpowiedziałam

- Dobrze - powiedział to po czym złączył swoje usta z moimi. Pocałunek był spokojny i słodki. Po chwili Justin odsunął się i wyszedł z pokoju.

Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam że jest 16, Nie mogłam czekać i zastanawiać się czy Ashley jeszcze tam jest.  Wzięłam telefon i podeszłam do szafy Justyna. Odsunęłam jego ubrania i znalazłam to czego szukałam. Wzięłam do ręki broń i zamknęłam szafę. Pistolet włożyłam w spodnie i zakryłam luźną bluzom żeby go nie było widać. Podeszłam do okna i wychyliłam się. Do ziemi nie było daleko, a obok okna znajdowała się rynna. Weszłam na parapet,chwyciłam się rynny i zjechałam na dół. Schyliłam się i przeszłam pod oknem żeby chłopaki mnie nie zauważyli. Wyszłam na ścieżkę i ostatni raz zerknęłam na dom w którym byli ludzie, którym tak wiele zawdzięczam. Odwróciłam się i ruszyłam przez ścieżkę. Doszłam do drogi po czym podeszłam do przystanku autobusowego. Przyjrzałam się rozkładowi i zobaczyłam że za 2 min przyjedzie autobus. Przystawałam nagi na nogę i nie mogłam wytrzymać. Co jeśli chłopaki zauważa że mnie nie ma ? Kolejnej szansy nie będę miała. Tylko to głupie i bezsensowne czekanie.
Na szczęście autobus przyjechał i wsiadłam do niego. Usiadłam na miejscu obok okna i patrzyłam jak zmienia się krajobraz za nim. Po dłuższej chwili wysiadłam z autobusu i ruszyłam drogą. Mam nadaję, że znajdę ten dom. Po kilku minutach, które wydawały mi się wiekiem stanęłam przed murem z cegły i pawie identycznym domem. uśmiechnęłam się pod nosem. Nie mogłam się doczekać, aż spotkam swoją kuzynkę i będę mogła ją z tond zabrać.

*************

No i mamy kolejny rozdział :D
Przepraszam, że taki krótki ale chciałam skończyć w tym momencie :*

Mam do was pytanie. Podoba wam się wygląd bloga ? Szablon zrobiłam sama, więc nie wiem czy go zostawić, czy usunąć.

Do następnego :*

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 13


Justin 


Kiedy wracałem do Jessici zatrzymał mnie Rick i przedstawił swoją dziewczynę. Zamieniłem z nimi kilka słów, a potem poszedłem do Jess. Rozglądałem się wszędzie, ale nie mogłem jej  zauważyć. Przepychałem się przez  tańczące osoby i zauważyłem Jessice z jakimś chłopakiem, kiedy nagle straciła przytomność. Biegłem do niej  i zobaczyłem jak chłopak bierze ją na ręce  i kieruje się w stronę wyjścia. Dobiegłem do niego i szarpnąłem za ramię

- Co ty kurwa z nią robisz ?! - zapytałem się wściekły

- Koleś znajdź sobie inną dziwkę, bo ta jest moja - powiedział z uśmiechem na twarzy. W jego oczach mogłem zauważyć pożądanie.

- No chyba nie- Wyrwałem chłopakowi dziewczynę i popatrzyłem na nią . Była nieprzytomna i blada.

- Co tu się dzieje ? - popatrzyłem za siebie i zobaczyłem Jamesa i Ryana jak nam się przyglądają.

- Ten koleś zabrał mi moją dziwkę.- powiedział wskazując na mnie, po czym spojrzał mi w oczy - oddaj mi ją, a jak już skończę będzie cała twoja.

Nie wytrzymałem dałem Jamesowi Jessicę, po czym podszedłem do gościa i z całej siły uderzyłem go w twarz. Chłopak się zachwiał, a po chwili oddał mi. Nie powiem miał mocny ciosa. Wkurzyłem się jeszcze bardzie i rzuciłem się na niego okładając pięściami gdzie popadnie. Poczułem jak ktoś łapie mnie w pasie i odciąga od tego śmiecia.

- Zostaw mnie kurwa ! - wykrzyknąłem i próbowałem uderzyć tego kogoś, który mnie trzymała, ale zablokował moje ręce, i nie mogłem nic zrobić Spojrzałem przez ramię, zobaczyłem, że osoba, która mnie trzyma to Ryan.

- Uspokój się Bieber - powiedział do mnie, a następnie wyprowadził z klubu.

Wyrwałem się z jego objęć i poszedłem do dziewczyny. Wziąłem ją z ramion kumpla, po czym popatrzyłem na nią.  Mam nadzieję, że ten gostek nic jej nie zrobił, bo jak nie to obiecuję, że coś mu zrobię.
Ruszyłem do samochodu  i położyłem dziewczynę na tylnych siedzeniach. Chłopaki po chwili dołączyli do mnie. Ja prowadziłem, Ryan siedział obok mnie, a James z tyłu.
Jechałem przekraczając dozwoloną prędkość, ale to nie było teraz ważne. Mógłbym dostać nawet ze sto mandatów, tylko żeby dowieść Jessice jak najszybciej do szpitala. Dwadzieścia minut później wnosiłem Jessice do środka. Lekarze jak zobaczyli mnie z nią od razu pobiegli do nas.

- Co się jej stało ? - zapytał lekarz odbierając mi Jessice, po czym położył ją na łózko, które
przywiozła pielęgniarka.

- Byliśmy na imprezie. Poszedłem do toalety, a gdy wróciłem zobaczyłem jak jakiś chłopak chciał ją wynieść z domu. Wtedy mu ją odebrałem, ale była już nieprzytomna. Chyba coś jej podał.

- Dobra bierzemy ją na badania, a potem przewieziemy do sali nr 189 na 3 piętrze- odpowiedział lekarz i poszedł do sali.

Poczekałem jak Ryan i James do mnie przyjdą, ponieważ nie mogłem znaleźć miejsca i oni teraz gdzieś tam parkują. Po kilku minutach zobaczyłem jak wchodzą do szpitala , rozejrzeli się dookoła a gdy mnie zobaczyli podeszli.

- I co z nią ? - zapytał się z troską James.

- Lekarze wzięli ją na badania.- powiedziałem. Byłem bardzo zdenerwowany i zmartwiony.

- Uspokój się - powiedział Ryan kładąc mi rękę na ramieniu- Na pewno będzie dobrze.

- Mam nadzieję stary, bo jak jej się coś stanie to sobie nie wybaczę, że jej nie dopilnowałem - powiedziałem wzdychając głęboko.- Chodźcie poczekamy przed jej salą.

Ruszyliśmy w ciszy do windy. Weszliśmy do niej i nacisnąłem guzik na 3 piętro. Czekałem, aż winda się zatrzyma i patrzyłem jak zmieniają się piętra. 1 piętro, 2 piętro 3 piętro i drzwi się rozsunęły. Wyszliśmy z nich i przechodziliśmy obok drzwi do różnych sal. Na końcu korytarza znajdował się pokój Jessic. Weszliśmy do niego. Były tam 2 wolne łóżka a trzecie było zabrane. Usiadłem na krześle obok brakującego miejsca, a chłopaki na sofie znajdującej się w rogu pokoju. Nie mogłem się na niczym skupić, ani uspokoić. Po mojej głowie cały czas krążyła myśl, co się dzieje z Jessicą, co ten skurwiel jej zrobił. Jeżeli to coś poważnego to obiecuję znajdę go i zabiję. Położyłem ręce na kolana, a głowę na rękach. Kiedy usłyszałem otwierające się drzwi podniosłem głowę i zobaczyłem jak lekarz wchodzi do sali, a za nimi wjeżdża łóżko na którym leży Jessica.  Szybko podniosłem się z krzesła, a chłopaki podeszli do mnie. Ustawili łóżko z Jessicom na miejsce. Popatrzyłem na doktora.

- Co z nią jest ? - zapytałem.

- Jest pan może z rodziny dziewczyny ? - zapytał się lekarz.

- Nie do końca. Jestem jej chłopakiem - skłamałem, ale nie miałem wyjścia, bo inaczej nic by mi nie powiedział, a ja muszę wiedzieć co jej jest.

- Przeprowadziliśmy badania z których wynika, że dziewczynie podano tabletkę gwałtu.- powiedział lekarz patrząc się na mnie podejrzliwie. Co on myślał że to ja podałem jej tą tabletkę ? a może, że próbowałem ją zgwałcić ale mi się odwidziało i przywiozłem ją do szpitala. To bez sensu.

- Kiedy się obudzi ? - zapytałem się lekarza patrząc z troską na dziewczynę.

- Prawdopodobnie za kilka godzin. Przepraszam, ale muszę iść do innych pacjentów. - powiedziawszy to wyszedł z sali.

- Stary ja z Jamesem zbieramy się do domu. Poradzisz sobie sam ? - zapytał się Ryan.

- Tak - powiedziałem tylko tyle i usiadłem obok dziewczynie.

Chłopaki wyszli z sali i zostałem sam z dziewczyną. To przeze mnie teraz tutaj leży. Gdybym ją bardziej pilnował bylibyśmy pewnie jeszcze na imprezie i tańczyli. Po co ja się zgadzałem żebyśmy pojechali na tą imprezę ?. Poprawiłem się na krześle. żeby było mi wygodniej i oparłem głowę o oparcie.

Usłyszałem jak coś się w sali porusza. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Jessica siada na łóżku, i rozgląda się z zdezorientowaniem po pokoju.

- Jesteśmy w szpitalu - powiadomiłem ją. Na mój głos podskoczyła, ale potem jak mnie zobaczyła uspokoiła się.

- Co ja tutaj robię ? - zapytała marszcząc brwi

- Jakiś gość na imprezie dał ci tabletkę gwałtu. Kiedy cię zobaczyłem jak ten typ cię niesie do wyjścia podszedłem do niego i wziąłem cię grzecznie na ręce  - powiedziałem jej z lekkim uśmiechem.

- Serio ? - zapytała się mnie unosząc lekko do góry jedną brew - Grzecznie ?

- No, oprócz tego, że z całej twarzy leciała mu krew. To chyba nic poważnego mu się nie stało.

Dziewczyna przewróciła oczami. Usłyszałem jak drzwi do sali otworzyły się i zerknąłem w ich stronę. Zobaczyłem doktora wchodzącego z teczką w ręku.

- Dzień dobry jak się pani czuje ? - zapytał się doktor

- Nawet dobrze. Kiedy będę mogła opuścić szpital ?

- Mam już wypis, więc możesz wyjść nawet teraz. - odpowiedział doktor.

- Dziękuję - powiedziała szatynka.

- Następnym razem jak będziecie na imprezie proszę uważajcie. Bo może się to skończyć gorzej i następnym razem pani chłopak może nie pojawić się na czas - Jessica uniosła brew pytająco i zerknęła na mnie przy słowie "chłopak". Posłałem jej szeroki uśmiech.

- Dobrze będę uważać. - powiedziała wstając z łóżka. Wzięła od doktora wypis i poszliśmy do drzwi od wyjścia. Otworzyłem je dla szatynki, po czym ruszyliśmy w stronę windy. Nacisnąłem guzik, a po chwili drzwi szeroko się odsunęły i mogliśmy do niej wejść. Nacisnąłem przycisk na parter i drzwi od windy się zasunęły.

- Co doktor miał nam myśli mówiąc twój chłopak - zapytała się mnie dziewczyna.

- No wiesz-powiedziałem drapiąc się po karku. - Powiedziałem mu, że jesteś moją dziewczyną żeby się dowiedzieć co tobie dolega.

- Aha - odpowiedziała.

Drzwi od windy odsunęły się i wyszliśmy na zewnątrz. rozejrzałem się ale po chwili palnąłem się otwartą ręko w czoło.

- Zapominałem, że chłopaki pojechali do domu samochodem. -powiedziałem wyciągając telefon z kieszeni. Dziewczyna śmiała się ze mnie, a ja  w między czasie zamówiłem taksówkę. Czekając na taksówkę cały czas myślałem o dziewczynie, która stała obok mnie. Popatrzyłem się na nią. Na jej piękne brązowe oczy, mały nosek i pulchne usta.

- Czemu się mi tak przyglądasz ? - zapytała lekko zmiesza

- Jesteś piękna - odpowiedziałem .

Dziewczyna zarumieniła się

- Nie mów tak - powiedziała opuszczając głowę

- Czemu ? - zapytałem się jej i podniosłem palcem jej podbródek, żeby na mnie popatrzyła. - Jesteś piękna, mądra, masz poczucie humoru. Jesteś wszystkim tym co chłopak chciałby mieć.

- Nie prawda - powiedziała - nie masz tego na myśli

- Jess już ci mówiłem, że cię kocham. Myślisz że okłamał bym ważną osobę w moim życiu ? - zapytałem się jej nie dowierzając.

- Chyba nie - zerknęła w bok i po chwili znowu na mnie spojrzała - też cię kocham

Na jej słowa otworzyłem szerzej oczy. Po raz pierwszy mi to powiedziała. Po chwil na moich ustach zakradł się wesoły uśmiech. Przybliżyłem twarz i pocałowałem namiętnie dziewczynę. Czułem się naprawdę szczęśliwy. Położyłem ręce na tali dziewczyny, a ona zarzuciła mi ręce na szyję. Mógłbym tak stać i całować dziewczynę cały czas, ale niestety przeszkodziła nam taksówka która wjechała na parking szpitalny. Podeszliśmy do taksówki, otworzyłem dziewczynie drzwi za co mi podziękowała i wsiadłem za nią. Powiedziałem gdzie ma nas zawieźć i skupiłem moją uwagę na dziewczynie. Miała twarz lekko zaczerwienioną. Położyłem jej rękę na ramiona, po czym przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w głowę. odwróciła twarz w moją stronę i posłała mi szeroki uśmiech po czym położyła swoją głowę na moim ramieniu.  Po kilku minutach dojechaliśmy pod dom. Popatrzyłem się na dziewczynę i zauważyłem że zasnęła. Zapłaciłem taksówkarzowi, po czym wyszłam i obiegłem na około taksówkę i otworzyłem drzwi w wziąłem dziewczę na ręce.  Podszedłem do drzwi wejściowych po czym zadzwoniłem dzwonkiem używając głowy ponieważ mam zajęte ręce. Otworzył nam James ,kiedy mnie zobaczył z Jessicą na rękach uśmiechnął się i przepuścił do środka.  Poszedłem schodami na górę i weszłam do pokoju. Położyłem dziewczynę na łóżku. Ściągnąłem jej buty i spodnie żeby wygodniej jej się spało po czym wziąłem bokserki i  poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i założyłem bokserki. Wyszedłem z łazienki i położyłem się obok Jessici. Objąłem ją ramieniem tak że ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej. Z uśmiechem na twarzy zasnąłem.

**********
Oto kolejny rozdział. Jest troszkę dłuższy niż inne ponieważ zaczęłam ferie i nie muszę się dzisiaj uczyć. Niestety nie będę dodawała rozdziałów częściej ponieważ pomimo ferii moi "kochani" nauczyciele zapowiedzieli 5 sprawdzianów... Jak ja ich kocham.
Dobra nie zanudzając Do następnego

Ps. Zostało jeszcze ok. 4-5 rozdziałów do końca :*

piątek, 6 lutego 2015

rozdział 12

Jessica

Kiedy to usłyszałam nie mogłam uwierzyć. On mnie kocha.Nigdy nikt mi tego nie powiedział, no może oprócz rodziców, ale to się nie liczy. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Na pewno coś do niego czuję, ale czy go kochałam?  Sama nie wiem..  Popatrzyłam na Justina.

- Nie musisz nic mówić.-  powiedział jakby czytał mi w myślach i pocałował w czoło.

Czułam się troch nie zręcznie. Nie wiedziałam co zrobić. Na szczęście do kuchni weszli chłopcy. Kiedy zobaczyli nas przytulonych  uśmiechnęli się do siebie i przesłali znaczące spojrzenie. Szybko odsunęłam się od Justina.

- Przepraszam ze przeszkadzamy. -powiedział James

- No przeszkadzacie -  odpowiedział Justin na co na niego popatrzyłam i uderzyłam go łokciem  w bok.

- Chciałem się was zapytać cz nie chcielibyście z nami jechać na imprezę ?

- Nie wiem czy to dobry pomysł - powiedział Justin patrząc się na mnie po czym odwrócił głowę do
niego  - Wiesz co się stało.

- No, ale nic na razie nie możemy zrobić, a  najgorsze jest siedzenie i zamartwianie się. No nie dajcie się prosić.

- Dobra - niechętnie się zgodziłam.

- Jesteś pewna ? - zapytał się mnie Justin z troską w głosie.

- Tak. O której jedziemy?

- Za trzydzieści minut - odpowiedział Ryan.

Wyszłam z kuchni i udałam się do pokoju. Kiedy tam się znalazłam przejrzałam swoje rzeczy i znalazłam jedyną sukienkę jaką zabrałam ze sobą. Poszłam do łazienki i ubrałam się oraz zrobiłam lekki makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo nie chciał mi się już z nimi bawić. Wyszłam z łazienki wzięłam torebkę i zeszłam na dół. W salonie czekali już chłopcy. Kiedy mnie zobaczyli otworzyli szeroko oczy.

- Wow - powiedział James. Justin wysłał mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym podszedł do mnie i objął w tali.

- Dobra możemy już iść.

Chłopaki pierwsi wyszli i poszli do samochodu. Poczekałam jak Justin zamknie drzwi. Kiedy to zrobił odwrócił się do mnie  i przytulił.

- Wyglądasz bardzo seksownie. Będę musiał mieć cię cały czas na oku.- szepnął mi do ucha, po czym odsunął się i wziął za rękę. Byłam trochę czerwona na twarzy przez jego komentarz.
Doszliśmy do samochodu i Justin otworzył mi drzwi. Podziękowałam mu i usiadłam na tylnym siedzeniu. Po chwili zajął miejsce obok mnie.

- Tak w ogóle do kogo jedziemy na imprezę ? - zapytał się po chwili Justin

- Pamiętasz może Ricka ? - zapytał Ryan.

- No pewnie ! To u niego byłem na imprezie po raz pierwszy. Robi najlepsze imprezy w całym mieście ! - powiedział z podnieceniem w głosie  Justin.

- Pamiętasz ? Przecież po godzinie już byłeś pijany i nie wiedziałeś co się działo - powiedział James

- Nie prawda. Wszystko pamiętam - zaprzeczył Justin

- Ach tak. A pamiętasz jak podszedłeś do dziewczyny z piwem w ręce chciałeś ją poderwać i za mocno machnąłeś rękom i całe piwo się na wylało, a potem zaproponowałeś, że pomożesz jej się wykąpać, albo jak zacząłeś tańczyć na stole krzycząc, że jesteś królem seksu  albo..

- Dobra skończ już - przerwał mu zawstydzony Justin. Zaśmiałam się z niego razem z chłopakami.

- Czy ty się czerwienisz ? - mruknęłam do niego żeby chłopaki tego nie usłyszeli ,bo i tak już nieźle się z niego nabijali.

- Nie - odpowiedział Justin i odwrócił głowę do okna.

Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przed dość dużym domem. Wysiadłam z chłopakami z samochodu i weszliśmy do domu. Było sporo ludzi. Justin pociągną mnie w stronę jakiegoś wysokiego mężczyzny na oko miał 23 lat.

- Siema stary - powiedzieli razem Ryan i James

- O hej maluchy - odpowiedział mężczyzna i poczochrał im włosy tak jak robi się to małym dzieciom.

- Hej Rick - przywitał się Justin. Kiedy Rick chciał go też poczochrać po włosach zrobił unik - Tylko nie włosy!

- Nigdy się nie zmienisz. Zawsze najważniejsze są twoje włosy - pokręcił głową z rozbawieniem i spojrzał na mnie - A kim jest ta ślicznotka ?

- Rick to jest Jessica. Jessica to jest Rick - przedstawił nas Justin. Mężczyzna wziął moją dłoń i ucałował. Zarumieniłam się i trochę odsunęłam. Ryan i James zaczęli rozmawiać o czymś z Rickiem, a Justin podszedł do mnie.

- Chcesz się czegoś napić ? - zapytał albo raczej wykrzyknął zważając na głośną muzykę

- Pewnie- odkrzyknęłam i udałam się z nim do baru

Zamówił jakieś drinki których nazw nie znałam .Po kilku minutach dostałam swój o kolorze niebieskim on za to miał czerwony. Spróbowałam go, nawet nie był taki zły jak się spodziewałam.

-Chcesz zatańczyć ? - zapytał się mnie Justin

- Wiesz tańce i ja to nie jest dobre połączenie - powiedziałam mu. Pomimo że zawsze lubiłam tańczyć, to nigdy mi to nie wychodziło. Raz jak tańczyłam z chłopakiem w podstawówce to tak mu deptałam po stopach, że już mnie nigdy nie poprosił mnie do tańca i nawet ostrzegł swoich kolegów.

- O to się nie martw nauczę cię - puścił mi oczko i wziął za rękę. poszliśmy na środek parkietu rozejrzałam się dookoła żeby zorientować się jak inni tańczą. Odwróciłam się do Justina tyłem i zaczęłam kręcić biodrami. Położył mi ramiona na biodrach i przyciągnął jeszcze bliżej. Po chwili  poczułam się pewniejsza.

Po kilku przetańczonych tańcach Justin musiał iść do toalety, a ja udałam się do baru. Usiadłam na krześle i czekałam na niego.

- Hej - powiedział obcy głos. Odwróciłam się do niego i zobaczyłam chłopaka mniej więcej starszego odmienię. Miał czarne włosy postawione  na żelu i niebieskie oczy.

- Hej - odpowiedziałam mu jednocześnie rozglądając się czy Justin już nie wraca. Chłopak przeskoczył stół od barku i zaczął wlewać coś do kubków, kiedy skończył dał mi jeden.

- Nie dzięki - odmówiłam.

- Dlaczego nie chcesz ?

- Nie pije niczego co dają mi nieznajomi

- Oj widzę, że jesteś grzeczną dziewczynką.

- Nie -odpowiedziałam nie chciało mi się z nim gadać i modliłam się aby Justin szybko przyszedł

- Przecież to tylko wódka z sokiem czego się boisz ?

- Jeżeli wezmę ten drink to dasz mi spokój ? - zapytałam się już zmęczona jego naleganiami.

- Może.

Wzięłam niechętnie z jego dłoni drinka i spróbowałam go . Nie był taki dobry jak tamten co dał mi Justin ale nie był też zły taki przeciętny. Wzięłam jeszcze kilka łyków i wypiłam go całego. Lekko zakręciło mi się w głowie.

-Zatańczysz ? - zapytał się nieznajomy.

- No pewnie - powiedziałam sama nie wiem dlaczego. Wstałam i poszłam z nim na parkiet. Potem urwał mi się film...

*******
Oto nowy rozdział !
Przepraszam, że tak późno dodaję ale dopiero teraz znalazłam czas na dokończenie i szybkie sprawdzenie ( dlatego mogą się pojawić błędy za które bardzo przepraszam )
Do następnego !!!