wtorek, 17 marca 2015

Epilog

Siedem lat później

- Mamo gdzie jesteś ? - usłyszałam wołanie mojej córki.

- W pokoju kochanie !

Po chwili drzwi od pokoju otworzyły się i ukazały małą pięcioletnią dziewczynkę o ciemno blond włosach, czekoladowych oczach małym nosku i malinowych ustach. Była bardziej podobna do Justina niż do mnie, chociaż on zawsze zaprzecza.

- Gdzie jest tatus z drewem ? - zapytała się kładąc koło mnie na łóżku.

- Już ci mówiłam - włożyłam jej kosmyk włosów z oczu za ucho. - Pojechali do babci bo chciała żeby tata jej w czymś pomógł.

- A gdy wrócą możemy pojechać do Caroline i Boba ? - zapytała się.

Caroline  i Bob to dzieci Ashley i Jamesa. Rok po naszym ślubie oni się pobrali. Razem z Ashley zaszłyśmy w tym samym roku w ciążę.  Dwa lata później urodziłam Drewa. A rok po nim Ashley urodziła Caroline.

- Dobrze.  - odpowiedziałam dziewczynce jednocześnie słysząc otwierające się drzwi frontowe na dole.

- Już jesteśmy - Krzyknął Justin.

- Kochanie idź się przebrać i zejdź na dół to pojedziemy.

Dziewczynka szybko się podniosła i pobiegła do swojego pokoju. Też podniosłam się i poszłam na dół.

- Nie rozebraliście się jeszcze ? - zapytałam się Justina, który stał w korytarzu trzymając na rękach Drewa.

- Jeszcze nie. - powiedział stawiając chłopczyka na ziemi.

- To dobrze, bo Megan chce jechać do Ashley i Jamesa.

- No dobrze to my idziemy do samochodu. - podszedł do mnie całując mnie w policzek następnie podniósł Drewa i wyszli z domu

 Usłyszałam jak Megan biegnie przez korytarz i zbiega po schodach.

- Ej ej ej pomału bo jeszcze spadniesz.

- Pseprasam ale nie moge sie docekac jak juz dojedziemy.

- Wiem słonko ale spokojnie. Teraz ubierz butki i wychodzimy.

Megan szybko ubrała buty, złapała mnie za rękę i pociągnęła do drzwi. Wyszliśmy, zamknęłam  drzwi, podeszłyśmy do samochodu i do niego wsiadłyśmy.

-  Powiedziałaś im, że do niech przyjedziemy ? - zapytał się Justin wyjeżdżając na drogę

- Nie pomyślałąm, że zrobimy im niespodziankę. - uśmiechnełam się niego. Chłopak pokiwał głową nie spuszczając oczu z jezdni.

Do Ashley jechało się około dziesięć minut. Na szczęście niedaleko mieszkała i mogłam zawsze do niej przyjść. Dojechaliśmy pod dom. Wysiadłam z samochodu i pomogłam Megan z niego wysiąść, a Justin odpiął Drewa z siedzonka i wziął go na ręce.
Po zamknięciu drzwi podeszliśmy do drzwi domu po czym zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili otworzyła nam Aschley, która jak nas zobaczyła szeroko się uśmiechnęła. Wpuściła nas do domu po czym przytuliła.

- Jak ja się cieszę, że was widzę ! - powiedziała wesoło.

- Przepraszam że cię nie uprzedziłam ale Megan bardzo chciała przyjechać.

-  Nie ma problemu akurat Ryan też dzisiaj przyjechał i siedzi razem z Jamesem w salonie. - powiedziała po czym schyliła się na wysokość Megan - Jak chcesz to możesz razem z Drewem pójść do Boba i Caroline. Są w pokoju.

Dziewczynka wzięła brata za rączkę i szybko pobiegła do pokoju.
Zaśmieliśmy się z nich. Justin chwycił mnie za rękę i za Ashley poszliśmy do salonu gdzie chłopaki siedzieli pijąc piwo.

- Ej uważajcie bo jeszcze się opijecie - powiedziałam. Chłopaki odwrócili się w naszą stronę i wstali z uśmiechem.

- Daj spokój to tylko jedno piwo - powiedział James po czym mnie przytulił na przywitanie a po nim Ryan. Z Justinem przybili sobie piątkę. Po chwili wszyscy siedzieliśmy na kanapie.

- To co Ryan co z tobą i Alex ? - zapytał się Justin.

- Nawet mi o niej nie przypominaj.

- Co się stało ? - zapytałam się.

- Zdradziła mnie.

- Tak mi przykro - powiedziałam

- Nie martw się są inne lepsze. Może jak będę mówił jak Justin zanim cie poznał to spotkam kogoś.

- A co on mówił? - spytałam się ciekawa patrząc na mojego męża

- No mó- zaczął James ale Jus mu przerwał

- Nic nie mówiłem

- Jasne. -prychnął Ryan. - Co chwile mówił że wszystkie dziewczyny są nic nie warte, a w przyszłości będzie kawalerem z dwoma kotami i wilczurem

Zaśmiałam się razem z chłopakami i Ashley a Jus się naburmuszył .

- No widzisz twoje plany się nie spełniły - powiedziałam do Justina.

- I za to jestem ci bardzo wdzięczny - powiedział z uśmiechem całując mnie.

Cały wieczór rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy. Razem z Ashley nie żałujemy że to wszystko się nam przydarzyło. Wiem że to pewnie dziwnie brzmi ale taka jest prawda. Gdyby nie ta przygoda nie poznałybyśmy takich wspaniałych mężczyzn. Mogę powiedzieć że jestem bardzo szczęśliwą mężatką i z dnia na dzień coraz bardziej się zakochuję w swoim mężu.Oczywiście jeśli jest  to możliwe.

Koniec

****
Jeju nie mogę uwierzyć że moje pierwsze opowiadanie właśnie się skończyło. Jestem bardzo wzruszona. Od razu przeproszę za tak beznadziejny epilog ale miałam napisany inny, który mi się wczoraj usunął :/.

Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Jak po raz pierwszy opublikowałam post myślałam że nikt nie będzie tego czytał.

Mam prośbę żeby każdy kto przeczytał epilog skomentował gp.  Nie ważne kiedy czy za miesiąc, dwa , rok.. chcę po prostu wiedzieć ile osób doszło razem ze mną do końca.

Zapraszam was na mojego drugie opowiadanie -> http://iwontlethurtyou.blogspot.com/

Tutaj macie prolog :

Jennifer była normalną nastolatką. Chodziła do szkoły, miała przyjaciół i chłopaka. Pewnego dnia wracając do domu zostaje porwana. Na początku nie wie o co chodzi. Po co im ona i dlaczego jakaś grupa czterdziestoletnich facetów ją porwała ?  Kiedy dowiaduje się co chcą z nią zrobić załamuje się. Jak skończy się tak historia ? W jaki sposób pomoże, a może przeszkodzi jej syn porywacza ?