niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 2

Na ekranie pojawiło mi się zdjęcie Ashley. Zdezorientowana odebrałam
- Słucham 
- Jess, to ty ? Proszę cie pomóż mi - usłyszałam przestraszony głos Ashley


Kiedy usłyszałam jej głos na chwilę zaniemówiłam, ale szybko ogarnęłam się.

- Ash gdzie ty jesteś ? Co się z tobą dzieje ? Proszę powiedz że jesteś cała.- zadawałam co chwila nowe pytanie.

- Jess nie mogę gadać,  jestem jak się nie mylę w Kanadzie,  porwali mnie jacyś mężczyźni  w wieku ok 19 , 20 lat ale są jeszcze inni, przetrzymując mnie w jakimś domu w lesie. Proszę uratuj mnie. Nie wiem co oni chcą mi zrobić. Jess proszę cię, nie mów tylko nic rodzicom, wiesz jacy oni są.

Rodzice Ashley są bardzo opiekuńczy. Jest ona ich jedyną córką i gotowi są oni zrobić dla niej wszystko, nawet oddać życie. Kiedyś rozmawiałyśmy o tym i Ashley powiedziała mi że wolała by umrzeć sama niż pozwolić im.

- Ale Ash sama nie dam rady ..

- Jess proszę dasz radę jesteś sprytna i mądra. Wierzę w ciebie. Kurde ktoś idzie muszę kończyć- nie dążyłam nic odpowiedzieć bo rozłączyła się.

Patrzyłam przed siebie i myślałam nad tym co mi powiedziała. Jak ja mogę ją uratować sama ? Przecież muszę powiedzieć rodzicom Ash. Ale w sumie ją rozumiem też nie chciałabym narażać rodziców. Państwo Smit są już od 8 lat po 40.
Po godzinie podjęłam decyzję. Podniosłam się z kłody i ruszyłam powoli do domu. Dotarłam do niego i mama rzuciła  się na mnie.

- Jessica tak strasznie się o ciebie martwiłam. Gdzie byłaś ?

- W lesie musiałam wszystko przemyśleć...

- Rozumiem. Choć zjeść kolacje.

Poszłam do salonu, usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. W czasie kolacji postanowiłam pomału zacząć realizować swój plan.

- Mamo tak sobie myślałam czy nie mogłabym pojechać na wakacje do Grecji ? Wiesz muszę się jakoś ogarnąć a tutaj wszystko mi przypomina o Ash. Wiem, że to nie odpowiedni moment bo dopiero się o tym dowiedzieliśmy. Ale jak siedzę tutaj to mam same mroczne scenariusze w głowie.-
Rodzice spojrzeli na siebie i kiwnęli głową

-Dobrze. Kiedy chcesz jechać i z kim ? - zapytała się mnie mama

- Jutro lub w Środę i oczywiście że z Sabią

- No dobrze zaraz zobaczę , kiedy mają wolne terminy - tata wyszedł z salonu.

Jadłam powoli i miałam nadzieję, że pierwsza część mojego planu wypali. Skończyłam kanapkę i miałam wstać kiedy tata wrócił do salonu.

- Samolot macie o 14. Rezerwację w hotelu już też zrobiłem.

- Dzięki Tato- podeszłam do niego i mocno przytuliłam

- Nie ma za co. Sabiny rodzice wiedzą już o wyjeździe?

 - Nie ale znasz ich pozwolą jej

Puściłam tatę i poszłam do siebie na górę. Weszłam do pokoju i od razu zadzwoniłam do Sabiny.

- Halo - powiedziała zaspanym głosem.

- Cześć Sab

- Jess wiesz która godzina ? - zapytała się i można było usłyszeć złość w jej głosie. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest 23;30.

- Sorry że cię zobaczyłam ale musisz mi pomóc.- poprosiłam błagalnym głosem

- Co się stało ? - zapytała się zmartwiona

Nie wiedziałam od czego zacząć więc postanowiłam, że od początku.

- Porwali wczoraj Ashley jak wychodziła z domu.Kiedy to usłyszałam wybiegłam z domu pobiegłam do lasu, kiedy usiadłam ktoś do mnie zadzwonił. Odebrałam i to była Ash. Prosiła mnie żebym jej pomogła ale nie mówiła rodzicom. Poprosiłam tatę czy nie mogłabym pojechać do Grecji z tobą on się zgodził i już wykupił dwa bilety i zarezerwował hotel. Sabina musisz mi pomóc.

- Ale co ja mam zrobić ?

- Pojechać do Grecji. Możesz wziąć Rebekę ze sobą, która udawała by że to ja.

- No dobra. A ty co masz zamiar zrobić ?

- Pojadę poszukać Ashley do Kanady.

piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 1

Obudziły mnie promienie słońca, przedzierające się przez niezasłonięte okno. Przetarłam oczy i niechętnie usiadłam na łóżku. Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie wczorajszego dnia, spędzonego z Ashley.
Przyjechała do mnie popołudniu z Kanady. Bardzo się ucieszyłam, ponieważ nie widziałam ją z pół roku. Co prawda rozmawiałam z nią przez  skype'a, ale to nie to samo. Cały dzień się wygłupiałyśmy i chodziłyśmy po sklepach. Z nią nigdy nie jest mi nudno.

Podniosłam się z łóżka i poszłam na dół do kuchni. Tam nikogo nie było. No tak,dzisiaj był pierwszy poniedziałek wakacji, co oznacza, że jestem sama przez pół dnia. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zabrałam za robienie śniadania. Zjadłam je i włożyłam brudne naczynia do zmywarki.

Resztę dnia spędziłam przed telewizorem i zjadłam się czekoladowymi lodami. Około czternastej wrócili z pracy moi rodzice. Po przywitaniu poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić obiad. 

Kiedy kończyliśmy do taty zadzwonił telefon. Podszedł do niego i spojrzał na wyświetlacz po czym odebrał go z uśmiechem na twarzy.

- Cześć Max. 

Max był moim wujkiem i ojcem Ashley. Bardzo go lubię. Jest zawsze taki wesoły i często żartuje.

Tata wyszedł z kuchni, a ja kończyłam rozkładać naczynia do kolacji.

- Co ?! Ale jak to możliwe ?! 

Usłyszałyśmy z mamą krzyk taty. Był on zawsze spokojny i rzadko co podnosił głos. Dlatego się zdziwiłyśmy. Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że coś stało się złego. 
Tata wszedł do kuchni z zmartwieniem na twarzy i zarazem z złością.

- Co się stało Gorg? - zapytała się moja mama zaniepokojona

- Dzwonił Max i powiedział , że ktoś porwał wczoraj Ashley.

- Co ?! Ale jak ?! - zapytałam się taty. Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Przecież to niemożliwe.

- Ash wyszła z domu do swojej koleżanki. Max patrzył przez okno w kuchni jak wychodzi przez bramę. Wtedy podjechał duży czarny samochód i szybko ją wciągnęli, po czym odjechali. Nie mógł nic zrobić.

Nie mogłam uwierzyć w to co mi powiedział. Pobiegłam do przedpokoju, ubrałam szybko buty i wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie biegnę, po prostu musiałam coś zrobić żeby odreagować to co usłyszałam. Ashley była dla mnie jak siostra. Zawsze jak miałam jakiś problem to opowiadałam jej i razem zawsze znajdowałyśmy jakieś rozwiązanie. Pamiętam gdy miałam dwanaście lat i koleżanka z podstawówki mnie zaczęła wyzywać i oblała sokiem. Powiedziałam to wszystko Ash, jak do mnie tego dnia przyjechała. Następnego dnia przyparła tę dziewczynę do ściany po zakończeniu lekcji i z nią "poważnie porozmawiała". 
Nie mogłam uwierzyć, że ktoś ją porwał. Co mogli od niej chcieć ? Co ona im zrobiła ?. Niestety nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na te pytania. 

Biegłam chyba z dwadzieścia minut i powoli już nie mogłam. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam przed sobą mały lasek. Wbiegłam tam po czym usiadłam na pieniu. Oddychałam szybko. Poczułam łzy cieknące po moich policzkach. Nie wiem ile tak siedziałam i płakałam,  ale zobaczyłam że już się ściemnia. Kiedy się podnosiłam z zamiarem wrócenia do domu, poczułam w kieszeni wibracje. Na ekranie pojawiło mi się zdjęcie Ashley. Zdezorientowana odebrałam

- Słucham ? 

- Jess, to ty ? Proszę cie pomóż mi - usłyszałam przestraszony głos Ashley.

sobota, 15 listopada 2014

Prolog


Ashley i Jessica są kuzynkami ale traktują siebie nawzajem jak siostry. Pewnego dnia pojawia się wiadomość. Co ona zmieni w ich życiu ?
Zdradzę tylko tyle, że jedna z nich przeżyje koszmar, a druga będzie walczyć o nią. Ale czy można walczyć w pojedynkę?.

Powitanie

 Mam nadzieję że  blog wam się spodoba i będziecie tutaj często zaglądali. Proszę tylko o wyrozumiałość ponieważ to mój pierwszy blog ;D